Ćwierćfinały rozpoczął bardzo krótki mecz Tomasa Berdycha z Milosem Raonicem. Minęło zaledwie pół godziny gry, Czech prowadził 5:2, gdy Kanadyjczyk zgłosił kontuzję stopy i poddał spotkanie.
Berdych w tej fazie turnieju jest trzeci raz (poprzednio w 2007 i 2012 roku), o tytuł w Monte Carlo nie grał nigdy. Sezon ma nawet niezły, ale brak w nim wisienki na torcie – przegrał finały w Dausze i Rotterdamie, grę w Australian Open, Miami i Dubaj zakończył na półfinale.
Parę tygodni temu pewnie cieszyłby się z rywala w półfinale (wygrał z nim już dwa razy w tym sezonie), ale teraz Gael Monfils to twarda sztuka. Stan Wawrinka, Roger Federer i Grigor Dimitrow nie zdobyli z Francuzem seta na ubitej ziemi w Monte Carlo. Mecz z Bułgarem tylko potwierdził, że z tenisem Monfilsa dobrze się dzieje: 58 minut, wiele świetnych ataków i po robocie.
Dimitrowowi pozostało tylko cieszyć się z wygrania w pierwszym secie najpiękniejszej wymiany spotkania, w czasie której biegał i odbijał nawet na czworakach. Nieobliczalny Gael ma wprawdzie słaby rekord z Berdychem (1-5), ale wreszcie sporą szansę, by go poprawić.
W drugim półfinale zobaczymy oczekiwany od chwili losowania turnieju klasyk: Djoković – Nadal, odcinek 43. Po 42 spotkaniach Hiszpan prowadzi 23-19. Serb nie zmęczył się w ćwierćfinale, pokonał Marina Cilicia po raz dwunasty (na tuzin spotkań), wynik 6:0, 6:3 odpowiada temu, co działo się na korcie centralnym Monte Carlo Country Club (MCCC) w porze lunchu. Dla Cilicia ćwierćfinał mimo wszystko jest chyba małym sukcesem, Chorwat grał dopiero w drugim turnieju po wyleczeniu kontuzji prawego barku.