Wimbledon: Serena Williams cierpi i wygrywa

Serena Williams była cal od porażki z Heather Watson, ale wbrew Brytanii, wygrała. W polskim kąciku cztery mecze, dwa zwycięstwa: w deblu i mikście. W sobotę gra Agnieszka Radwańska

Aktualizacja: 03.07.2015 21:26 Publikacja: 03.07.2015 21:08

Wimbledon: Serena Williams cierpi i wygrywa

Foto: AFP

—korespondencja z Londynu

Czekanie na wybuch podobny do czwartkowego z Rafaelem Nadalem, nie było długie. Na korcie centralnym Heather Watson prowadziła z wieczora z Sereną Williams 2:6, 6:4, 3:0 (i dwa przełamania).

Już pisały się sensacyjne nagłówki gazet, już Brytyjka rosła dla miejscowych do rozmiarów mistrzyni Wielkiego Szlema, ale, jak to nie raz bywało, amerykańska heroina potrafiła w ostatniej chwili stanowczo ostudzić te lokalne zapały.

Amerykanie mają swoje podejrzenia wokół stanu zdrowia Sereny, pierwsze pojawiły się w chwili, gdy dwa dni temu siostry Williams wycofały się z debla. Z obozu Williamsówien niewiele przecieknie, więc pozostają domysły, ale fakty są takie, jakie są: najlepsza tenisistka świata od drugiego seta gasła w oczach, poruszała się bez dynamiki, grała bez znanego wigoru i zaciętości. Czasem pociągała nosem.

Nie zmniejsza to wagi pochwał dla Brytyjki – w końcu każdy, kto wyjdzie na kort centralny Wimbledonu grać z wielką mistrzynią, ma prawo się bać – rywalki i presji publiczności. Ona dała radę, walczyła wspaniale, była blisko szczęścia.

W piątek publiczność pierwszy raz eksplodowała pod koniec drugiego seta, gdy dzielna Heather wykorzystała (nie bez trudu) przełamanie serwisu Amerykanki. Wygrała potem pięknie jeszcze kilka wymian, kazała biegać Serenie tak jak radzą wszyscy trenerzy tenisistek walczących z 20-krotną mistrzynią Wielkiego Szlema: od prawa do lewa i z powrotem, umiała zaskakiwać zmianą rytmu odbić, dobrze serwowała.

Dopiero kiedy sytuacja wydawała się krytyczna, Amerykanka z miną cierpiętniczą wzmocniła odbicia, przyspieszyła wymiany, dała odpór widzom i rywalce. Od stanu 0:3 w decydującym secie doszła do remisu 3:3, prowadziła 4:3, by jeszcze raz przygasnąć i dać publiczności dodatkowe atrakcje.

Watson wygrała kolejny gem serwisowy Sereny do zera (swój też wygrała), wynik 5:4, serwis w ręku, do spełnienia marzeń brakowało już tylko odrobinę. Kto był na korcie centralnym Wimbledonu, ten wie, jaka potężna elektryczność pojawia się w takich chwilach pod dachem. Trybuny krzyczą, gwiżdżą, wrzeszczą, nawet buczą (gdy uważają za stosowne). Oklaski po błędach tej, której nie sprzyja, zmieniają się w owacje.

Jednak w tym spotkaniu nie pojawił się meczbol dla Heather Watson. Najbliżej zwycięstwa Brytyjka była przy stanie 5:4, 40-40, ale po paru minutach musiała przyjąć uprzejme podziękowania Sereny, sama gratulować lepszej.

– Świetnie grała, niewiarygodnie odbijała, powinnam była przegrać to spotkanie, ale jakoś się udało. Nie jestem w wielkiej formie, grałam tak sobie, na pewno gram gorzej od Venus – mówiła Amerykanka. Pytanie o siostrę miało znaczenie, w 1/8 finału panny Williams zagrają przeciw sobie i, wobec wszystkich trudnych pytań o formę Sereny, może w tym meczu trzeba widzieć niespodziankę.

Jedni mają swoje wielkie smutki, inni szalone radości, a w ekipie polskiej po staremu: względna równowaga, może nawet harmonia: jeden debel wygrał, jeden przegrał, jeden mikst pokonany, jeden zwycięski.

Sukces najładniejszy, to zwycięstwo debla Łukasz Kubot i Maks Mirny w walce z Marcelem Granollersem i Markiem Lopezem (rozstawionymi z nr 6) w trzech setach. Tylko w pierwszym Hiszpanie mogli myśleć o przyszłości pozytywnie, ale po paru gemach był remis, a potem już stała, widoczna przewaga Słowian. Zagrali klasycznie – serwis raz, wolej – dwa. Udało się mnóstwo razy. W dodatku podczas przerw nie siadali, by pokazać, że napędu mają w nadmiarze.

Łukasz Kubot przyszedł godzinę po meczu, już odświeżony i chętny do długich wimbledońskich opowieści. Wprawdzie rytm kolejnych konferencji narzucał mocne tempo, lecz polski tenisista zdążył interesująco opowiedzieć o corocznym deblowym drafcie (Leander Paes, Daniel Nestor i Nenad Zimonjić mają prawo pierwszego wyboru) oraz potwierdzić to, co widać w Londynie: gra mu się z Mirnym świetnie.

Suma doświadczenia obu deblistów daje sporą wartość dodatkową. Choć Kubot po swojemu patrzy w przyszłość bez zbędnej pychy, raczej wierzy, że ciąg dalszy jeszcze nastąpi. Chciałoby się widzieć Polaka i Białorusina w drugim tygodniu turnieju, najlepiej gdzieś na samym końcu. Na razie w 1/8 finału zagrają z Rohanem Bopanną i Florinem Mergeą (para nr 9).

Co w sobotę – wiadomo: Agnieszka Radwańska gra z Casey Dallacquą drugi mecz na korcie nr 18, po spotkaniu Kristiny Pliškovej z Moniką Niculescu (one zaczną o 12.30 czasu polskiego).

Oprócz tego zasadniczego dania są też interesujące przystawki, wedle numeracji kortów: na 10. – junior Michał Dembek zaczyna turniej (w planie gier – czwarta pozycja), na 16. – debliści Marcin Matkowski i Nenad Zimonjić (drugie spotkanie, rywale Dominic Inglot i Edouard Roger-Vasselin), zaraz po nich mikst Jans-Ignacik i Fyrstenberg przeciw Ravenowi Klaasenowi i Raquel Kops-Jones i znów Matkowski, tym razem w mikście z Jeleną Wiesniną.

> Mężczyźni – III runda: N. Djoković (Serbia, 1) – B. Tomic (Australia, 27) 6:3, 6:3, 6:3; S. Wawrinka (Szwajcaria, 4) – F. Verdasco (Hiszpania) 6:4, 6:3, 6:4; N. Kyrgios (Australia, 26) – M. Raonic (Kanada, 7) 5:7, 7:5, 7:6 (7-3), 6:3; R. Gasquet (Francja, 21) – G. Dimitrow (Bułgaria, 11) 6:3, 6:4, 6:4; K. Anderson (RPA, 14) – L. Mayer (Argentyna, 24) 6:4, 7:6 (8-6), 6:3; D. Goffin (Belgia, 16) – M. Baghdatis (Cypr) 6:3, 6;4, 6:2; D. Kudla (USA) – S. Giraldo (Kolumbia) 6:2, 6:7 (3-7), 2:6, 6:1, 6:3.
II runda debla: I. Dodig, M. Melo (Chorwacja, Brazylia, 2) – M. Fyrstenberg, S. Gonzalez (Polska, Meksyk) 7:6 (7-2), 6:7 (4-7), 2:6, 7:6 (7-5), 6:4; Ł. Kubot, M. Mirny (Polska, Białoryś) – M. Granollers, M. Lopez (Hiszpania, 6) 6:4, 6:3, 6:4.

> Kobiety – III runda: S. Williams (USA, 1) – H. Watson (W. Brytania) 6:2, 4:6, 7:5; M. Szarapowa (Rosja, 4) – I. C. Begu (Rumunia, 29) 6:4, 6:3; L. Safarova (Czechy, 6) – S. Stephens (USA) 3:6, 6:3, 6:1; Z. Dijas (Kazachstan) – A. Petkovic (Niemcy, 14) 7:5, 6:4; V. Williams (USA, 16) – A. Krunić (Serbia) 6:3, 6:2; C. Vandeweghe (USA) – S. Stosur (Australia, 22) 6:2, 6:0; W. Azarenka (Białoruś, 23) – K. Mladenovic (Francja) 6:4, 6:4; B. Bencic (Szwajcaria) – B. Mattek–Sands (USA, 30) 7:5, 7:5.

> Mikst – I runda: A. Medina-Garrigues, R. Lindstedt (Hiszpania, Szwecja) – A. Rosolska, S. Stachowski (Polska, Ukraina) 7:6 (8-6), 6:2; K. Jans-Ignacik, M. Fyrstenberg (Polska) – H. Chan, S. Lipsky (Tajwan, USA) 6:3, 6:7 (4-7), 7:5.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?