Krzysztof Rawa z Londynu
Radwańska przegrała, bo była nieco słabsza, bo rywalkę poniosła młodość - wspaniały napęd jaki czuje się tylko wtedy, gdy robi się coś po raz pierwszy. Ale mecz nie był jednostronny, miał zakręty godne wimbledońskiego półfinału. Kto widział skrywany smutek Polki po walce ten wie, że zrobiła ile mogła. Agnieszka wróciła na swoje miejsce – do pierwszej dziesiątki świata, może mierzyć w start w Masters – to są jej największe zyski z Wimbledonu 2015.
Po latach będzie się dobrze opowiadać o półfinale z Muguruzą z jednego zasadniczego powodu: pięknego zwrotu akcji w połowie meczu. O sześciu kolejno wygranych przez Polkę gemach, które ze stanu grożącego mała katastrofą, czyli wyniku 2:6, 1:3, przeniosły zwolenników delikatnego tenisa Agnieszki w świat odrodzonych nagle nadziei.
Zanim do tego doszło, były same zmartwienia. Hiszpanka nie stremowała się wyjściem na najbardziej znany kort świata, nie speszył jej widok 13,5 tys,. widzów, charakterystyczny wimbledoński szmerek na trybunach i para książęca Kate i William w loży królewskiej.
Było dokładnie tak, jak zapowiadano: strzały może nie tak mocne jak w wykonaniu Madison Keys, lecz bardzo celne. Serwis Hiszpanki dokładny, jedyna nadzieja w doświadczeniu Polki, które jednak mało się przydawało, gdy piłki trafiały w biel linii.