Radwańska zrobiła, ile mogła

W półfinale Agnieszka Radwańska walczyła dzielnie, ale przegrała z Garbine Muguruzą 2:6, 6:3, 3:6. Finał Hiszpanki z Sereną Williams w sobotę.

Aktualizacja: 09.07.2015 16:12 Publikacja: 09.07.2015 15:17

Foto: AFP

Krzysztof Rawa z Londynu

Radwańska przegrała, bo była nieco słabsza, bo rywalkę poniosła młodość - wspaniały napęd jaki czuje się tylko wtedy, gdy robi się coś po raz pierwszy. Ale mecz nie był jednostronny, miał zakręty godne wimbledońskiego półfinału. Kto widział skrywany smutek Polki po walce ten wie, że zrobiła ile mogła. Agnieszka wróciła na swoje miejsce – do pierwszej dziesiątki świata, może mierzyć w start w Masters – to są jej największe zyski z Wimbledonu 2015.

Po latach będzie się dobrze opowiadać o półfinale z Muguruzą z jednego zasadniczego powodu: pięknego zwrotu akcji w połowie meczu. O sześciu kolejno wygranych przez Polkę gemach, które ze stanu grożącego mała katastrofą, czyli wyniku 2:6, 1:3, przeniosły zwolenników delikatnego tenisa Agnieszki w świat odrodzonych nagle nadziei.

Zanim do tego doszło, były same zmartwienia. Hiszpanka nie stremowała się wyjściem na najbardziej znany kort świata, nie speszył jej widok 13,5 tys,. widzów, charakterystyczny wimbledoński szmerek na trybunach i para książęca Kate i William w loży królewskiej.

Było dokładnie tak, jak zapowiadano: strzały może nie tak mocne jak w wykonaniu Madison Keys, lecz bardzo celne. Serwis Hiszpanki dokładny, jedyna nadzieja w doświadczeniu Polki, które jednak mało się przydawało, gdy piłki trafiały w biel linii.

Zmiana nastąpiła, gdy Agnieszka uporządkowała grę w drugim secie, na chwilę złapała dobre wiatry, zmusiła Muguruzę do paru błędów. Hiszpanka nie maszyna, też się denerwowała, na kilkanaście minut straciła pewność ręki. Od 1:3 do 6:3 – kort centralny to lubi, zwłaszcza jeśli wiadomo, ile kosztują czwartkowe bilety (119 funtów).

Przełamanie serwisu Hiszpanki w pierwszym gemie trzeciego seta jeszcze dodało meczowi pikanterii, okrzyki „C'mon Aga! ” nieśmiało zaczęły się przebijać. Wimbledon zaszumiał, bo choć takie historie się zdarzały nie raz, to widzieć na własne oczy, jak tenisowy Dawid w żeńskim wydaniu bije damskiego Goliata to jednak coś wyjątkowego.

Piękna passa sześciu wygranych gemów jednak się skończyła, panna Garbine w końcu odzyskała równowagę ducha. – Po jeden w finałowym secie – ogłosiła pani sędzia i emocje znów się zmieniły. Z polskiej strony – najpierw euforia, gdy agresywna Muguruza rusza do siatki i marnuje wykładany wolej. Pełne ryzyko kosztuje, w takich chwilach widać było, że hiszpańska tenisistka jeszcze daleka jest od wielkoszlemowej rutyny. Polka zdobywa drugi gem, do zera, jak się nie cieszyć. 

Jednak to Garbine z barcelońskiej szkoły tenisa, która już nie wypuszcza absolwentów gotowych tylko do gry na czerwonej mączce, umiała lepiej wykorzystać swoje atuty w końcowych gemach. Wzlot był wysoki, uderzenia za mocne i za celne, by Agnieszka dostała okazję do drugiego powrotu. Nowy zwrot na korcie centralnym nie nastąpił, choć nawet przy wyniku 2:5, 3:5 jeszcze kilka razy budziła się nadzieja. Challenge, jakiś strzał rozpaczy, linia, szczęście lub pech – w tym półfinale emocje wrzały do końca. 

Ostatni gem był jak cały mecz, pierwszy punkt dla Polki, potem przewaga rywalki, znów Agnieszka prowadzi 40-30, ale Garbine serwuje nie do obrony. Przy kolejnym remisie rzadki, podwójny błąd serwisowy Hiszpanki, jeszcze jedno drgnięcie serca, ale nawet jeśli kandydatce na nową Conchitę Martinez trzęsły się ręce, to wygrała. 

Co można mówić mając niespełna 22 lata i awansując do pierwszego w życiu finału Wielkiego Szlema? – Całe życie na to pracowałam, brak mi słów. Oczywiście dobrze grałam, ale zdenerwowałam się bardzo, gdy Agnieszka zaczęła odrabiać straty. Ona ma doświadczenie, wiedziała jak ze mną walczyć. Usiłowałam jednak zachować pokerową twarz – mówiła. 

Stanie w sobotę na tym samym korcie o 14. czasu londyńskiego (15. w Polsce) przeciw Serenie Williams, swojej idolce, którą pokonała po raz pierwszy w czerwcu 2014 roku podczas turnieju Roland Garros. 

Serena z uśmiechem na ustach rozprawiła się z Marią Szarapową 6:2, 6:4. Bało jak niemal zawsze: dwudziesty mecz, po nim bilans 18-2 dla Sereny. Jedna ma 20 Wielkich Szlemów, druga 5. Rosjanka pozostaje liderką tylko w zarobkach poza kortem. 

Agnieszka Radwańska - Garbine Muguruza 1:2 (2:6, 6:3, 3:6)

 

 

Tenis
WTA Finals. Iga Świątek przegrała z Coco Gauff i w tym roku liderką już nie będzie
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Tenis
WTA Finals. Bitwa na podania dla Qinwen Zheng. Jelena Rybakina wciąż szuka formy
Tenis
Francja (nie)elegancja. Alexander Zverev wygrywa na pożegnanie z Bercy
Tenis
WTA Finals. Było źle, jest dobrze. Iga Świątek odwraca losy meczu
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Tenis
WTA Finals. Aryna Sabalenka wciąż jest silna