Na trzecim pod względem prestiżu Monte-Carlo Country Club korcie numer 2 polski tenisista mógł czuć się jak u siebie. Z jednej strony zna ten teren doskonale, czasami tu trenuje, bo od kilku lat jest rezydentem w Monaco. Z drugiej strony publiczność – słychać było, że raczej polska — wyraźnie mu sprzyjała i po ważnych punktach dostawał mocne wsparcie, a po widowiskowych akcjach głośne oklaski.
Nie był to jednak mecz, w którym doping miał duże znaczenie dla wyniku. Hurkacz był wyraźnie lepszy i dominował nad powoli schodzącym ze sceny 35-letnim Bautistą Agutem. Kontynuuje więc swoją serię zwycięstw na mączce. W ubiegłym tygodniu odniósł cztery zwycięstwa w portugalskim Estoril, gdzie wygrał pierwszy w karierze turniej na cegle, a w Monte Carlo — już dwa. Na Lazurowym Wybrzeżu w pierwszej rundzie w trzech setach pokonał leworęcznego Brytyjczyka Jacka Drapera.
Hubert Hurkacz — Roberto Bautista Agut. Sporna sytuacja na początku drugiego seta
Z Hiszpanem w pierwszym secie Polak pokazał przede wszystkim to, z czego słynie — doskonałe umiejętności serwisowe. Po własnym podaniu przegrał zaledwie osiem punktów. Bautista Agut nie miał żadnej okazji na przełamanie serwisu Hurkacza. Decydujący był 11. gem, w którym ósmy tenisista świata w wyrafinowany sposób ograł podającego Hiszpana. Było 6:5, a po chwili 7:5.
Drugi set miał jeden interesujący moment. Hurkacz nie mógł się pogodzić z utratą drugiego gema i to przy własnym serwisie. W ostatnim punkcie zagrana przez Bautistę Aguta piłka była – zdaniem wrocławianina – autowa. Sędzia uznał ją za dobrą. Zwycięzca z Estoril przegrywał 0:2.
Czytaj więcej
Od dawna uważam, że nie ma żadnego powodu, by Hubert nie osiągał sukcesów na kortach ziemnych. Przecież on się na nich wychował – twierdzi Wojciech Fibak w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Wybitny tenisista mówi o urokach turnieju w Monte Carlo i wspomina swoje najważniejsze mecze.