Spotkanie rozgrywane w Ken Rosewall Arena w Sydney zaczęli Hurkacz i Mannarino. Polak zagrał doskonale, od początku do końca kontrolował mecz z leworęcznym Francuzem, dobrym serwisem pilnował wyniku i wykorzystał każdą szansę na powiększenie przewagi nad sprytnym rywalem. Zwyciężył 6:3, 7:5.
– Myślę, że była to prawdziwa bitwa. Adrian odbijał naprawdę trudne piłki, niewygodnie się z nim grało. Po prostu walczyłem o każdy punkt. Sądzę, że mentalnie byłem w stanie pozostać we właściwym miejscu, zachowałem pozytywne nastawienie przed każdym gemem. Dzisiaj byłem naprawdę odporny. Lubię grać w Sydney, choć było dość wcześnie, bo 10:30 czasu lokalnego to przy trzygodzinnej różnicy czasu, tak, jak grać ważny mecz o 7:30 w Perth. Ale udało mi się dziś dobrze przespać noc, więc dobrze się bawiłem – mówił Polak do reportera na korcie (te obowiązki pełnił Jim Courier).
Iga Świątek weszła zatem na kort przy stanie 1:0 dla Polski i stoczyła trzysetowy mecz z Caroline Garcią, pokonując Francuzkę 4:6, 6:1, 6:1. Zaczęła trochę niepewnie, głównie dlatego, że Garcia od pierwszej piłki wywierała duże presję na Polkę. Dobrze serwowała, jeszcze lepiej atakowała serwis Igi, w końcu doczekała nagrody w postaci przełamania podania Świątek i wygrania pierwszego seta.
Czytaj więcej
Amerykański serwis znów zaproponuje widzom transmisję sportową. Tym razem będzie to tenis z udziałem sław: Rafaela Nadala i Carlosa Alcaraza.
Polska mistrzyni wielkoszlemowa jednak zdecydowanie przyspieszyła w kolejnych setach, błyskawicznie odbudowała przewagę i już bez zwłoki wygrała spotkanie. – Czasami trudno jest wskazać jedną rzecz, która zmieniła się po pierwszym secie. Po prostu poczułam, że muszę się trochę uspokoić, nie spieszyć się, a także trochę lepiej obserwować piłkę, bo niekiedy nie czułam rytmu odbić. Przyjechaliśmy z Perth, może dlatego potrzebowałem trochę czasu na przystosowanie się do warunków w Sydney, i udało się. Wróciłam i nie popełniałam tak wielu błędów, jak w pierwszym secie – rzekła Polka po sukcesie.