Netflix wychodzi na kort

Amerykański serwis znów zaproponuje widzom transmisję sportową. Tym razem będzie to tenis z udziałem sław: Rafaela Nadala i Carlosa Alcaraza.

Publikacja: 18.12.2023 03:00

Netflix wychodzi na kort

Foto: Adobe Stock

Najpierw był Netflix Cup, czyli turniej golfowy z udziałem grupy profesjonalistów PGA Tour połączonych w pary z grupą kierowców Formuły 1. A ze strony producenta patrząc: bohaterów serialu „Full Swing” („Za jednym zamachem”) z gwiazdami „Drive to Survive” („Jazda o życie”).

Wygrali Justin Thomas i Carlos Sainz, którzy odebrali czarno-białe marynarki w kratkę na wzór flagi startowej oraz czarno-złoty puchar z czerwonym logo Netfliksa. Rozpoczęli też tym samym – jak się sądzi – nową, interesującą działalność serwisu. Śladem tej pierwszej transmisji przyjdzie bowiem wkrótce druga i można śmiało rzec, że to twórcze wykorzystanie sukcesu „Break Point” opowiadającego o życiu mistrzyń oraz mistrzów rakiety na i obok zawodowych kortów.

Czytaj więcej

Przełomowa decyzja. Netflix z pierwszą transmisją sportową

„The Netflix Slam” („Szlem Netfliksa”) odbędzie się 3 marca w Las Vegas. Bohaterami zostaną giganci hiszpańskiego tenisa – Nadal i Alcaraz – a więc stary mistrz, zdobywca 22 tytułów wielkoszlemowych, już chyba żegnający się z wielką karierą, kontra 20-letni młodzieniec, który jest dziś drugą rakietą świata, zwycięzcą US Open i Wimbledonu. Rolę gospodarza meczu weźmie na siebie firma hotelarsko-rozrywkowa MGM Resorts International, a konkretnie kurort Mandalay Bay Resort & Casino, w którym jest już stosowna hala Michelob Ultra Arena z 12 tys. miejsc. Transmisja będzie dwujęzyczna, na rynek angielski oraz hiszpański. Program wyprodukuje Full Day Productions – ta sama, która stoi za pierwszą transmisją golfową.

MGM planowało zorganizować pokazowe spotkanie Nadala z Alcarazem w Las Vegas już rok temu, a nawet była wyznaczona data – 5 marca. Obaj Hiszpanie musieli jednak zrezygnować z powodu kontuzji. W nowej wersji może będzie więcej atrakcji, bo – poza meczem sław – mówi się o dodaniu jeszcze kilku znanych uczestników, by transmisja zyskała większy rozgłos i moc przyciągania widzów. Rok opóźnienia w istocie bardzo pomógł wejściu Netfliksa z ofertą przekazu na żywo. Dodatkowy smaczek transmisji daje fakt, że już trzy dni później – także w Kalifornii – rozpoczyna się znany turniej z cyklu ATP Masters 1000 BNP Paribas Open w Indian Wells.

Czytaj więcej

Viaplay odpuszcza światową ligę. Canal+ przejmie transmisje?

Netflix, obecny w Polsce od 2016 roku, zaczął być mocno kojarzony ze sportem w wyniku produkcji seriali dokumentalnych poświęconych najpopularniejszym dyscyplinom. Początek dała opowieść o F1, obejmująca w wielu odcinkach całoroczną rywalizację na torach oraz pokazująca osobowości świata motoryzacji. Potem, w podobnej stylistyce, zaczęły się ukazywać serie dotyczące golfa, futbolu amerykańskiego („Quarterback”), kolarstwa („Tour de France: Unchained”), kobiecej piłki nożnej („Under Pressure: The U.S. Women’s World Cup Team”) oraz – oczywiście – tenisa z odcinkiem poświęconym także fenomenowi Igi Świątek.

Gigant planuje też kolejne produkcje w tym duchu dotyczące lekkoatletyki, rugby i wyścigów serii NASCAR.

Dodanie przekazu na żywo do sportów spopularyzowanych w serialach jest pomysłem Netfliksa na zachęcanie kolejnych widzów do kupowania subskrypcji i utrzymanie zainteresowania ofertą. Inne obecne na rynku duże serwisy przesyłu strumieniowego – Amazon i Apple TV – też przystąpiły do przetargów na prawa medialne do transmisji popularnych wydarzeń sportowych, ale Netflix wydaje się koncentrować na imprezach o charakterze unikalnym, pokazowym oraz tworzeniu własnych wewnętrznych wydarzeń, choć – być może – to tylko wstęp do ekspansji.

Ani Nadal, ani Alcaraz nie pojawili się w pierwszej serii „Break Point”, ale w harmonogramie produkcji jest wciąż miejsce na dodanie nowych postaci. Druga seria zostanie wyemitowana w 2024 roku.

Tenis
Australia da się lubić. Magdalena Fręch gra dalej
TENIS
Australian Open. Hurkacz szuka wersji 2.0. Takiego meczu dawno nie zagrał
Tenis
Australian Open. Trudna noc polskiego kibica, nadzieje były większe
Tenis
Australian Open. Iga Świątek zagrała trochę rocka, ale nie wszyscy to widzieli
Tenis
Maja Chwalińska. Tenisistka inna niż wszystkie