Tradycja przywiązanej do odbiornika domowego transmisji odchodzi do lamusa. Pędzi nowe. Pojawienie się we wtorkowy wieczór pierwszej transmisji sportowej Netflixa może nie jest przełomem, ale pokazuje trendy w branży – na ekranach smartfonów i laptopów ma być kolorowo, zajmująco i dynamicznie. To kolejna odpowiedź na potrzeby widzów nowej generacji, pragnących zobaczyć coś ciekawego tam, gdzie przebywają, na żywo i w skondensowanej formie.
Nowy gracz na rynku. Jaką transmisję sportową pokaże Netflix
Pierwsza produkcja sportowa znanego serwisu to „The Netflix Cup”, krótki turniej golfowy z udziałem sław golfa oraz kierowców Formuły 1. Połączeni w pary uczestnicy (Rickie Fowler i Lando Norris, Justin Thomas i Carlos Sainz, Max Homa i Alex Albon oraz Collin Morikawa i Pierre Gasly) zagrają najpierw osiem dołków, dwie najlepsze pary po tej części rywalizacji zmierzą się zaś na dziewiątym dołku w walce o puchar.
Czytaj więcej
TGL, czyli nowa liga golfowa organizowana przez Tigera Woodsa oraz Rory’ego McIlroya, wchodzi w styczniu na rynek wydarzeń sportowych. Pokaże stary sport po nowemu i ma być śmiałą odpowiedzią technologii na wyzwania czasów.
Wszystko w porze dobrej oglądalności i ładnej scenerii Wynn Golf Club nieopodal Las Vegas, ze studiem komentatorskim oraz innymi atrakcjami przekazu. Tworząc i transmitując ten turniej, Netflix załatwia kilka spraw jednocześnie: promuje weekend Grand Prix w Las Vegas oraz przypomina o dwóch znaczących produkcjach serwisu: cyklu „Formula 1: Drive to Survive”, który trwa już szósty sezon, oraz golfowym „Full Swing”. I oczywiście zarabia: na subskrypcjach oraz reklamodawcach.
Bogaty rynek streamingu. Kto pokazuje transmisje sportowe
Przykładów, że streaming sportowy to ogromny i wciąż rozwojowy biznes, jest więcej. Pokazuje to Amazon Prime Video, który szybko rozpoznał rynek i zakupił prawa transmisji istotnych wydarzeń w USA, ale nie tylko.