Reklama
Rozwiń

Serena w Paryżu: relaks i nic na siłę

Liderka rankingu światowego po zwycięstwie w Rzymie znów prezentuje dawne przewagi – moc i spokojną pewność siebie

Aktualizacja: 18.05.2016 08:25 Publikacja: 18.05.2016 08:04

Skończyła dziewięciomiesięczny okres czekania na zwycięstwo w WTA Tour, przerwała spekulacje, czy kolejny sukces wielkoszlemowy jest w jej zasięgu. Serena Williams wróciła na korty ziemne z przytupem i choć czas płynie, wygląda znów na taką, której nikt nie da rady w Paryżu.

System Sereny na wygrywanie (gra tylko w wybranych turniejach, długie przerwy) wydawał się zawodzić w ostatnich miesiącach, porażki w US Open (z Robertą Vinci), Australian Open (z Andżeliką Kerber), Indian Wells (z Wiktorią Azarenką) i Miami (ze Swietłaną Kuzniecową) to potwierdzały.

W Rzymie na kortach Foro Italico wróciła mistrzyni w dawnej wersji – silna, skupiona na pracy, lepiej przygotowana do gry. Po pewnym zwycięstwie w finale nad Madison Keys, po turnieju, w którym nie straciła seta, stwierdziła, że w tym roku wreszcie odzyskała wewnętrzny spokój, że nie ma stresów, ani przymusu wygrywania zawsze i wszędzie. Że wychodzi na kort z poczuciem zadowolenia z zajęcia, które ma wykonać.

W Paryżu będzie bronić tytułu. Wywalczyła puchar w okolicznościach, które sama określa, jako cud: w czterech meczach zaczynała od porażki w pierwszym secie i musiała odrabiać straty, na siedem spotkań pięć trwało trzy sety. Sezon na kortach ziemnych nie wyłonił jednak wcześniej zdecydowanej kandydatki do zwycięstwa na kortach Rolanda Garrosa, raczej wprowadził spore zamieszanie w ocenach szans innych kandydatek. To też argument dla Sereny.

– Próbowałam wcześniej trzy razy obronić tytuł, nie wychodziło. Ale ten rok jest inny. Do Rzymu przyjechałam wprawdzie nie czując się najlepiej, miałam wątpliwości, czy wytrzymam długie mecze, ale okazało się, że wszystko jest w porządku, więc czemu nie mieć pozytywnych myśli – mówiła dziennikarzom po sukcesie na Foro Italico.

Dodała, że nie myśli jednak za wiele o przyszłości, że najważniejsze to dbać o zdrowie, unikać kontuzji, długi sezon z igrzyskami olimpijskimi w środku każe ostrożnie podchodzić do długoterminowych prognoz, lepiej żyć z dnia na dzień i zachowywać spokój ducha. – Uczciwie mówię, nawet nie wyobrażam sobie jeszcze igrzysk w Rio, jeszcze nie mogę uwierzyć, że znów będę walczyć o medal olimpijski. Nawet Wimbledon wydaje mi się jeszcze bardzo odległy. Teraz czas na odkrywanie Roland Garros, relaks i radość z obecności w Paryżu – twierdziła.

Nie zamierza zmieniać zasad swego zaangażowania w grę. – Gram już tak długo, że nie potrzebuję wielu startów, nawet 12 w roku to dla mnie za dużo. Grałam do maja w czterech turniejach, w trzech doszłam do finału. Po prostu muszę skupić się na wygrywaniu i niczym więcej. Ale nic na siłę, nie chcę grać tydzień w tydzień, nawet jeśli kiedyś uważałam inaczej. Ale wtedy próbowałam odzyskać pozycję numer 1 na świecie – potwierdziła.

Serena Williams ma wciąż apartament w VII dzielnicy Paryża, niezmiennie uwielbia stolicę Francji, nauczyła się francuskiego, wraca do miasta, które zauroczyło wielu Amerykanów. To też ważny dodatek do formy, jaką ma prezentować od 23 maja na kortach Roland Garros. Serena Williams wygra po raz czwarty? Na razie wiele wskazuje, że tak.

Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Tenis
Iga Świątek wzięła na siebie zbyt wielki ciężar. Nie miała jeszcze tak trudnego sezonu
Tenis
Joao Fonseca jak Jannik Sinner. Nowa siła w męskim tenisie
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku