Nieczęsto zdarza się, by finał znaczącego turnieju był najłatwiejszym meczem dla zwycięzcy. Jeszcze rzadziej, jeśli ostatnim rywalem jest nr 1 światowego tenisa, a tak było w przypadku Huberta Hurkacza, któremu do pokonania Daniiła Miedwiediewa wystarczyły 63 minuty bezbłędnej gry.
Od pierwszej piłki w OWL Arena w Halle rządził Polak. Jego doskonałe serwisy, połączone z szybkością poruszania się po trawie, dobrze kontrolowaną dynamiką uderzeń i swobodą wyboru zagrań szybko rozstroiły Miedwiediewa. Wpłynęły także na jego rosnącą frustrację, ale trudno się nie denerwować, przegrywając 0:5 już po 19. minutach. Inaczej niż w zwycięskich spotkaniach z Feliksem Augerem-Aliassime’em i Nickiem Kyrgiosem Hurkacz trafnie odczytywał kierunki podań Rosjanina, więc także returny dawały mu punkty.
Siła spokoju
W zachowaniu i grze Polaka było dużo spokoju, potrzebnego także z przyczyn pozasportowych. W połowie meczu, po kolejnej z wielu przykrych i głośnych uwag, jakie Miedwiediew rzucał w kierunku swego trenera Gillesa Cervary, francuski szkoleniowiec nie wytrzymał, wziął na ramię plecak i ostentacyjnie opuścił kort.
Czytaj więcej
Działacze US Tennis Association podali, że pozwolą na start tenisistek i tenisistów z Rosji i Białorusi w najbliżym turnieju Wielkiego Szlema w Nowym Jorku.
Choć to nie pierwszy raz, być może oglądaliśmy koniec współpracy, która zaczęła się w końcu 2017 roku i przyniosła obu panom znaczące sukcesy (nieznany wcześniej trener Cervara po sezonie 2019 został szkoleniowcem roku w ATP Tour).