Początek spotkania wyglądał tak, jak można było sobie wyobrażać: potęga serwisu Hurkacza wystarczała, by neutralizować przewagę rutyny Seppiego. Jeśli w wymianach Włoch miał pewną przewagę taktyczną, to z asami dyskusji nie ma.
Po względnie łatwo wygranym pierwszym secie doświadczony rywal Polaka wzmocnił podanie i forhend, wciągnął Huberta w grę, którą chciał grać – dłuższe wymiany, sprytne zmiany kierunków i tempa odbić. Rozproszył Hurkacza, zniszczył rytm jego uderzeń, zdobył tym sposobem drugi i trzeci set.
Taka gra sprowokowała nawet wybuch złości Huberta, który rakietą rzuca niezmiernie rzadko. Zostawało liczyć na to, że Andreas Seppi w końcu straci skupienie, poczuje skutki wieku alb czterogodzinnego meczu z Martonem Fucsovicsem, lecz nic takiego się nie zdarzyło.
Włoch objął prowadzenie w czwartym secie 2:0, stracił je – była to chwila polskiej nadziei na zmianę wyniku – lecz potem z chłodną głową wykorzystywał najlepsze cechy swego tenisa, konsekwentnie dotarł do decydującego tie-breaka, broniąc pod drodze kilka piłek setowych. W tym tie-breaku także pokazał żelazne nerwy, obronił jeszcze jedną piłkę setową przy serwisie Polaka (to niemały wyczyn, Hurkacz miał 27 asów), a gdy z pewną dozą szczęścia dostał pierwszą piłkę meczową – bezbłędnie ją wykorzystał.
Rywalem Włocha w trzeciej rundzie będzie Niemiec Oscar Otte (144. ATP), Hubertowi Hurkaczowi, który nadal nie może w Nowym Jorku przejść granicy drugiej rundy singla (próbował czwarty raz), pozostaje gra deblowa. Polska para Hurkacz i Szymon Walków trafiła w pierwszej rundzie na mocny debel z Kolumbii, Juan Sebastian Cabal i Robert Farah (nr 5).