Iga dopisała w czwartek kolejną rywalkę do listy pokonanych, ale zamiast szybkiego zwycięstwa zobaczyliśmy dwugodzinną walkę, jakiej się nie spodziewaliśmy.
Z Lamens wcześniej Polka nie grała, ale było jasne, że w starciu z 66. zawodniczką rankingu WTA będzie faworytką. Nic nie wskazywało, że będzie miała kłopoty. Zaczęła od prowadzenia 3:0, w pierwszym secie – trwającym równo pół godziny – straciła tylko gema. To była demonstracja siły naszej tenisistki.
US Open. Z kim w trzeciej rundzie zagra Iga Świątek?
W drugim secie wszystko się jednak nieoczekiwanie zmieniło. Lamens była w stanie postawić się Idze, wytrącić ją z rytmu i zmusić do błędów. Pokazała, że potrafi grać w tenisa, wykorzystała życiową szansę i zwyciężyła 6:4.
„Weź oddech, nie skupiaj się na błędach, masz narzędzia” – krzyczała do Igi Daria Abramowicz, gdy Holenderka, która nigdy w karierze nie pokonała przeciwniczki z czołowej dwudziestki, zaczęła decydującego seta od prowadzenia.
Czytaj więcej
Po sukcesie w Cincinnati Iga Świątek nie miała czasu na świętowanie. Wsiadła w samolot i poleciał...