83-letni Australijczyk urodzony na przedmieściach Melbourne pamięta jeszcze czasy, gdy na Wimbledon podróżowało się statkiem. Wygrał ten turniej w 1952 roku, US Open w 1951 i 1952 roku. Był też finalistą Roland Garros 1952. W Australii zwyciężał w 1949 i 1950 roku.
Dostrzega potencjał w grze Urszuli. „Potrafi przepięknie uderzyć z bekhendu. Nie boi się Sereny. Podoba mi się, że walczy. Pod tym względem przypomina mi zaciętość Australijczyków“ – rzekł sędziwy mistrz. Kilka razy przyklasnął Urszuli. „Pamiętajmy, że tylko trzy kobiety wygrały więcej turniejów wielkoszlemowych niż Serena Williams”.
Serena nie posłała zbyt wielu asów (3) wobec jednego Uli, ale zdobyła sporo punktów pierwszym serwisem. Ula nie przestraszyła się największego kortu w Melbourne Park. – Przed każdym meczem wierzę w zwycięstwo. Trochę żałowałam po losowaniu, że trafiłam na Serenę. Szkoda, że nie wykorzystałam swoich szans w pierwszym secie. Miałam trochę przewag, z których nic nie wyniknęło. Grałam średnio. Nie jestem za bardzo zadowolona. Rod Laver Arena bardziej mobilizuje, niż paraliżuje do lepszej gry. To Serena jest numerem 1, więc ona powinna się martwić o wynik. Jest starsza i bardziej doświadczona ode mnie. Myślę, że znajdzie się jeszcze okazja do udanego rewanżu – mówiła Urszula Radwańska.
[ramka] [b]Rozmowa z Urszulą Radwańską po przegranej z Sereną Williams [/b]
[srodtytul]Tylko Kraków [/srodtytul]