Serena w podskokach

US OPEN. Roger Federer, drugi na świecie, wciąż wygrywa w Nowym Jorku. Pokonał Andy’ego Murraya 6:2, 7:5, 6:2. Mistrzyni też nie jest nowa – Serena Williams zdobyła tytuł po raz trzeci

Publikacja: 09.09.2008 03:42

Roger Federer

Roger Federer

Foto: AFP

Federer wygrał ten finał, bo z wyjątkiem paru chwil w końcówce nie przespał niemal żadnej piłki meczu. Ruszył na rywala najszybciej jak potrafi, czarował technicznymi zagrywkami, zmieniał rotację, atakował przy siatce i przede wszystkim buchała z niego pewność siebie.Tenisiści mieli wspólnego rywala – silny wiatr na największym korcie w Nowym Jorku. Szwajcar szybciej potrafił przystosować się i do tego problemu. O pierwszym secie Brytyjczyk musiał szybko zapomnieć i chyba trochę mu się udało. Potrzebował jednak jeszcze lekkiego złagodzenia szturmu Federera, by wyrównać grę. W drugim secie przegrywał 0:2, odrobił stratę gema serwisowego i do stanu 5:5 wydawało się, że jeszcze nie wszystko było stracone dla kandydata na mistrza.

Drugie przyspieszenie szwajcarskiego tenisisty było za mocne. Po kilkunastu minutach decydującego seta było już 4:0 dla obrońcy tytułu. Szkot dyskretnie pocierał prawe kolano, chyba trochę go bolało. To jednak niewielkie usprawiedliwienie. 5:0 przyszło po minucie, na honorowy gem dla Murraya też nie trzeba było długo czekać. Potem był jeszcze zryw dzielnego Szkota, odrobiony jeden gem, i wreszcie po paru nerwowych wymianach szwajcarska radość.

To 13. wielkoszlemowy tytuł Federera, do wyrównania rekordu Pete’a Samprasa zostało już tylko jedno zwycięstwo. Rekord pięciu kolejnych zwycięstw w Nowym Jorku to też sprawa historyczna, przed nim zrobił to Bill Tilden w latach 20.

Skład finału mężczyzn wywołał duże emocje, ale trochę inne od spodziewanych. Federer – to nikogo nie zdziwiło, ale Murray, mimo zasłużonego uznania dla jego talentu, nie był powszechnie typowany do półfinałowego zwycięstwa nad Rafaelem Nadalem. Ostatnim brytyjskim tenisistą w finale US Open był przed Szkotem w 1997 roku Greg Rusedski, przeszczepiony na Wyspy z Kanady. Ostatnim zwycięzcą z dawnego imperium – Fred Perry, który wygrał w 1936 roku. Trudno się dziwić Brytyjczykom, że tak bardzo chcieli nowego sukcesu. Łudzili się, bo przecież przed tym finałem Federer i Murray grali ze sobą trzy razy i 2-1 prowadził Szkot.Andy Murray był jednym z tych, którzy studzili nadzieje rodaków. – Federer ma znacznie więcej doświadczenia w takich sytuacjach, dla mnie to coś nowego – mówił i, jak się okazało, miał rację.

Wszyscy zapamiętali pierwsze uderzenie Sereny Williams w finale. Potężny bekhend amerykańskiej tenisistki, zwycięska piłka w korcie, zamach tak duży, że z ucha tenisistki wyleciał kolczyk. Jak się zaczęło, tak skończyło, chociaż Serbka w czasie meczu zapomniała o wszystkich swych boleściach i była prawie równorzędną rywalką dla mistrzyni.

Opisałbym Serenę jako skrzyżowanie pitbulla, młodego Mike’a Tysona i aligatora.

Richard Williams, ojciec tenisistki

Dwa sety mocnych wymian, głośnych okrzyków i niezmordowana Amerykanka pokazała, jak cieszy ją to zwycięstwo. Rakieta pofrunęła pod niebo, za rakietą chciała polecieć tenisistka, ale grawitacja działała. Skończyło się na dzikich podskokach, za które potem przeprosiła Janković. Trzeci tytuł w Nowym Jorku, dziewiąte zwycięstwo wielkoszlemowe w karierze (od pierwszego minęło już dziewięć lat), prowadzenie w rankingu WTA po wielu kontuzjach, spadku na 140. pozycję w lipcu 2006 roku – to dobre powody do wielkiej radości.

Na trybunach skakał także Richard Williams, szczęśliwy ojciec tenisowych córek. – Nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej i tak bardzo rozgorączkowanej. Znałem ją jako bardzo spokojną dziewczynę. A tutaj opisałbym ją jako skrzyżowanie pitbulla, młodego Mike’a Tysona i aligatora – mówił, jak zawsze barwnie, po finale.

Serena Williams uspokoiła się trochę podczas uroczystości wręczania pucharu i czeku na 1,5 mln dolarów, zresztą jej serbska rywalka nie dała o sobie zapomnieć i za chwilę głośno pytała: – A ile ja dostanę? Za pierwszy w życiu wielkoszlemowy finał otrzymała 750 tys. dolarów, też dobrze.

Gdy opadły emocje, słusznie przypomniano, że Janković zasłużyła na premię, w obu setach miała kilka szans na zmianę wyniku, największą w drugim, gdy prowadziła 5:3 i 40-0. W dziesiątym gemie to ona sześć razy broniła się przed wyrównaniem na 5:5, lecz uległa.

Amerykańska publiczność mimo wszystko ją polubiła, bo Serbka nie tylko gra świetnie w obronie, ale też wie, co ludzie lubią – zaczepia widzów w pierwszych rzędach, często się do nich uśmiecha, wykonuje szpagaty i jeszcze patrzy z zadowoleniem na powtórki na wielkim ekranie nad kortem im. Arthura Ashe’a. Mistrzyni US Open 2008 nie zaskoczyła nikogo. – Czuję się tak młodo, mam tak dużo energii. Czasami budzę się o 6 rano i idę trenować, chociaż jest za ciemno – opowiadała w euforii.

Gdy emocje opadną, zobaczymy, na jak długo starczy tego entuzjazmu. Na razie mamy nową liderkę tenisa, której przewagi nad resztą nie można kwestionować. Nie przegrała seta w turnieju, wyeliminowała dwie pretendentki do tronu (Janković i Safinę) i przede wszystkim wygrała najtrudniejszy mecz – ze starszą siostrą.

Mężczyźni: R. Federer (Szwajcaria, 2) – A. Murray (W. Brytania, 6) 6:2, 7:5, 6:2.Kobiety: S. Williams (USA, 4) – J. Janković (Serbia, 2) 6:4, 7:5.

Federer wygrał ten finał, bo z wyjątkiem paru chwil w końcówce nie przespał niemal żadnej piłki meczu. Ruszył na rywala najszybciej jak potrafi, czarował technicznymi zagrywkami, zmieniał rotację, atakował przy siatce i przede wszystkim buchała z niego pewność siebie.Tenisiści mieli wspólnego rywala – silny wiatr na największym korcie w Nowym Jorku. Szwajcar szybciej potrafił przystosować się i do tego problemu. O pierwszym secie Brytyjczyk musiał szybko zapomnieć i chyba trochę mu się udało. Potrzebował jednak jeszcze lekkiego złagodzenia szturmu Federera, by wyrównać grę. W drugim secie przegrywał 0:2, odrobił stratę gema serwisowego i do stanu 5:5 wydawało się, że jeszcze nie wszystko było stracone dla kandydata na mistrza.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?
Tenis
Katarzyna Kawa w formie tuż przed turniejem w Radomiu
Tenis
Billie Jean King Cup. Belinda Bencic nie przyjedzie do Radomia
Tenis
Hubert Hurkacz nie zagra w domu. Wycofał się z turnieju w Monte Carlo
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
Iga Świątek potrzebuje więcej balansu i treningów. Nie zagra w Radomiu