W starciu z Amerykaninem o potężnym forhendzie Hiszpan przeżywał trudne chwile, wygrał z o wiele większym trudem niż jego ćwierćfinałowy rywal Novak Djoković. Serb pokonał Francuza Richarda Gasqueta 6:1, 6:2, 6:3 i potwierdził, że w tej chwili wydaje się władcą absolutnym.
Czy zdetronizuje Nadala w Paryżu przekonamy się w środę, w trakcie pojedynku, o którym mówi się od momentu, gdy znane było losowanie turnieju. „Z dwóch pierwszych setów meczu z Sockiem jestem zadowolony, w trzecim - nawet zanim nie wykorzystałem szansy przy prowadzeniu 5:4 i własnym serwisie - zagrałem tylko jednego dobrego gema. Najsłabszy był mój serwis, za często musiałem odrabiać straty. Oczywiście mecz z Djokoviciem to co innego niż finał, bo jego zwycięzca nie zostanie mistrzem Roland Garros, będzie tylko półfinalistą. To wielka różnica. Bez wątpienia będzie to najcięższy ćwierćfinał w Paryżu mojej karierze" - mówił Nadal podczas konferencji prasowej.
Djoković przyznał, że jest dobrej myśli, bo stoją za nim wyniki i aktualna forma, a na korcie ziemnym jeszcze tej wiosny nie przegrał. „Ale mecz z Nadalem na centralnym korcie Roland Garros to jednak co innego. To prawda, że jestem w życiowej formie, mecz z Gasquetem był najlepszy w tym turnieju, forma przyszła w sam czas - na początku drugiego tygodnia. Wiem co mam zrobić, by dać sobie szanse na zwycięstwo, ale to oczywiście nie oznacza, że wygram" - powiedział Serb.
W Paryżu grali ze sobą sześć razy, wszystkie mecze wygrał dziewięciokrotny zwycięzca tego turnieju - Rafael Nadal, w tym epicki pojedynek dwa lata temu 9:7 w piątym secie. Ogółem spotykali się 43 razy, 23:20 prowadzi Nadal.
W ostatnim poniedziałkowym meczu 1/8 finału ła niespodzianka: Węgierka Timea Bacsinszky pokonała rozstawioną z nr 4 Czeszkę Petrę Kvitovą 2:6, 6:0, 6:3.