—korespondencja z Londynu
Nudy wciąż brak – późnym wieczorem na korcie nr 1 grali Djoković i Kevin Anderson. Niezwykle solidny tenisista z RPA wygrał z początku dwa tie-breaki (w drugim Serb prowadził 4-0 i przegrał 6-8) i nagle na korcie nr 1 zaczęło być, mimo wieczornych podmuchów chłodnego wiatru, gorąco.
Finisz obrońcy tytułu wydawał się jednak taki jak trzeba, dwa kolejne zwycięskie sety pod okiem coraz bardziej rozpromienionego Borisa Beckera, lecz rywale widzieli – Novak bywa rozkojarzony, rozgrzewa się powoli, potyka się, pada, można z tego skorzystać.
Czasu nie starczyło, by mecz Serba z tenisistą z RPA rozstrzygnąć przed zmierzchem. Po czterech setach ogłoszono chwilowy koniec, nie przeniesiono spotkania na oświetlony rzęsiście kort centralny (jak parę dni wcześniej spotkanie Gillesa Simona i Gaela Monfilsa), tylko na wtorek – uwaga, także przed mecz Agnieszki Radwańskiej z Madison Keys.
Zmieniony plan gier na wtorek przedstawia się zatem tak: o 14. (czasu polskiego) wyjdą dokończyć spotkanie Djoković z Andersonem, po nich zmierzą się Garbine Muguruza i Timea Bacsinszky, następnie Polka zagra ćwierćfinał z Amerykanką. Jeśli do tego dodać niezbyt zachęcającą prognozę (wracają deszcze...) to można się spodziewać klasyki Wimbledonu. Nie wszyscy jednak narzekają, choć zapowiada się szukanie tematów między kroplami, niekoniecznie na kortach.