Djoković w finale Wimbledonu

Novak Djoković pokonał Richarda Gasqueta 7:6 (7-2), 6:4, 6:4 i jest o jedno zwycięstwo od obrony wielkoszlemowego tytułu w Londynie

Aktualizacja: 10.07.2015 17:17 Publikacja: 10.07.2015 17:02

Djoković w finale Wimbledonu

Foto: AFP

—korespondencja z Londynu

Wygrał wedle znanego scenariusza – trzy sety, chwilami nawet wyrównane, ale gdy przychodziło do decydującego uderzenia, gdy rodziło się chwilowe napięcie, jeden strzał, druga znakomita akcja Serba i iskra gasła.

Richard Gasquet miał na trybunach kortu centralnego sporo zwolenników. To tradycja tego miejsca – wspierać teoretycznie słabszego. Wszyscy znają ten bilans: 12 meczów, tylko raz, w 2007 roku wygrał Francuz. W Wimbledonie nigdy nie grali. Wiedziano też, że ma w nogach dwie pięciosetówki w 1/8 finału z Nickiem Kyrgiosem i ćwierćfinale ze Stanem Wawrinką.

Widzowie zachęcali zatem, wspierali, krzyczeli ile mogli, by pomóc Richardowi. Nawet telewizja BBC zapowiadając pierwszy półfinał starała się pokrzepić Francuza dając pod obrazkami jego wcześniejszych meczów znaczący napis: „Vive le backhand! ".

Najwięcej wiary w Gasqueta można było mieć w pierwszym secie, potrafił bekhendem wyczarowywać piękne akcje, nawet zyskiwać małe przewagi w gemach serwisowych Djokovicia, lecz gdy przyszło do tie-breaka, to oklaski trzeba było bić obrońcy tytułu.

Drugi set to już żelazna dyscyplina gry lidera światowego tenisa i powtórka z zimnej doskonałości poprzednich spotkań. Piłka meczowa przyszła w trzecim secie szybko, za szybko jak na zapotrzebowanie publiczności. Kiedy Francuz ją obronił (właściwie to Novak posłał piłkę w aut) widzowie cieszyli się jeszcze chwilę.

Drugą szansę na skrócenie meczu Djoković też zmarnował, bo rzecz się działa przy serwisie Gasqueta. Okrzyki raz jeszcze wybuchły, gdy Francuz zdołał odroczyć wyrok, ale aby przejść od stanu 5:4 do 6:4 Novak Djoković potrzebował tylko czterech akcji. Loża królewska (tym razem zdominowana przez sławnych ludzi futbolu, wśród nich byli Sir Alex Ferguson i Thierry Henry) pokiwała z uznaniem głowami, siwowłosy Bjoern Borg także. Tak wygrywają najwięksi.

Nie ma złudzeń, kto zasłużył na finał. — To był mój kolejny dobry mecz. Richard również grał nieźle, nie bez powodu awansował tak wysoko. Decydującą chwilą meczu był dla mnie tie-break pierwszego seta, gdy go wygrałem, wiedziałem, że sprawy przechodzą pod mą kontrolę. Z ramieniem wszystko w porządku, nie będzie z nim kłopotów w niedzielę. Wiem, że finał Wimbledonu jest najbardziej oglądanym meczem tenisowym na świecie, więc muszę być gotów. Z kim zagram? Nie mam pojęcia, nie umiem przewidywać przyszłości. Ktokolwiek to będzie, czekam niecierpliwie, to będzie wielki mecz – mówił Djoković chwilę po zejściu z kortu.

Serb zagra po raz czwarty w finale Wimbledonu, dwa (w 2011 i 2014) wygrał. Wiele wskazuje, że może wygrać także i w tym roku. Rywalem będzie Andy Murray lub Roger Federer.

W tle męskich półfinałów w piątek rozegrano także półfinały debla pań. Jak rzadko – najwyżej rozstawione zagrają o tytuł. Para numer 1 to Martina Hingis i Sania Mirza, para nr 2 to Jekaterina Makarowa i Jelena Wiesnina. Kilka lat temu w wielkoszlemowe podboje Hingis nikt by nie uwierzył, teraz już nikt nie zażartuje z charakternej Szwajcarki i jej indyjskiej koleżanki. W tym roku wygrały w Indian Wells, Miami i Charleston, walczyły w finale w Rzymie i ćwierćfinale Roland Garros. Debel widać świetnie konserwuje.

> Mężczyźni – 1/2 finału: N. Djoković (Serbia, 1) – R. Gasquet (Francja, 21) 7:6 (7-2), 6:4, 6:4.

> Kobiety – 1/2 finału debla: M. Hingis, S. Mirza (Szwajcaria, Indie, 1) – R. Kops-Jones, A. Spears (USA, 5) 6:1, 6:2; J. Makarowa, J. Wiesnina (Rosja, 2) – T. Babos, K. Mladenović (Węgry, Francja, 4) 6:3, 4:6,  6:4.

—korespondencja z Londynu

Wygrał wedle znanego scenariusza – trzy sety, chwilami nawet wyrównane, ale gdy przychodziło do decydującego uderzenia, gdy rodziło się chwilowe napięcie, jeden strzał, druga znakomita akcja Serba i iskra gasła.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek. Polski czwartek w Rzymie
Tenis
Iga Świątek powalczy w Rzymie. Z Aryną Sabalenką spotka się dopiero w finale?
Tenis
Dobre losowanie Igi Świątek w Rzymie. A Hubert Hurkacz? Może zagrać z legendą
Tenis
Madryt: Iga Świątek wygrala 20. turniej w karierze. Na to zwycięstwo czekała bardzo długo
Tenis
Andriej Rublow wygrywa w Madrycie. Dużo niewiadomych przed Roland Garros