US Open: Dwie zwykłe kobiety

Sensacyjny finał w Nowym Jorku. Triumfatorka Flavia Pennetta i Roberta Vinci na pierwszych stronach włoskich gazet.

Aktualizacja: 13.09.2015 20:44 Publikacja: 13.09.2015 20:01

Roberta Vinci i Flavia Pennetta. Dwie znajome od dzieciństwa. Fot. Michael Heiman

Roberta Vinci i Flavia Pennetta. Dwie znajome od dzieciństwa. Fot. Michael Heiman

Foto: Getty Images/AFP

Korespondencja z Rzymu

Prezydent Sergio Mattarella zaprosił obie panie do siebie na Kwirynał, gdy tylko wrócą z Nowego Jorku. Natomiast niedościgły mistrz PR premier Matteo Renzi natychmiast wsiadł do samolotu i poleciał na korty Flushing Meadow.

Teraz używanie ma cała włoska opozycja. Pyta, czemu nie wybrał się w piątek, gdy skazane na pożarcie Włoszki walczyły w półfinałach z dwoma pierwszymi rakietami świata, a dopiero w sobotę, gdy wiedział, że będzie mógł się sfotografować z sukcesem. 200 tysięcy euro za jego podróż zapłacili włoscy podatnicy.

Premier przywiózł Flavii w prezencie narzeczonego, najlepszego obecnie włoskiego tenisistę Fabio Fogniniego, który sensacyjnie ubiegłej niedzieli wyeliminował z US Open Rafaela Nadala, ale odpadł w 1/8 finału i wrócił do domu.

Jeśli w futbolocentrycznej Italii na pierwszych trzech stronach „Gazzetta dello Sport" i „Corriere dello Sport" w przeddzień derbów Mediolanu nie ma nic o futbolu, to znaczy, że stało się coś arcyważnego, epokowej wagi. „Kochamy was" – krzyczała z pierwszej strony sobotnia „Gazzetta", a „Corriere dello Sport" zapewniał: „Już jesteście legendą!".

Faktycznie nigdy przedtem nie było włoskiego finału w turnieju Wielkiego Szlema. „Corriere della Sera" też poświęcił obu tenisistkom pierwszą stronę. Pod tytułem „Dwie zwykłe włoskie dziewczyny przeszły do historii" Aldo Cazzullo, kochający sport nadworny komentator najważniejszego dziennika Włoch, autor 18 książek i kilkudziesięciu wspaniałych esejów, napisał: „Nie należą do tenisowej ekstraklasy, nie są żadnymi superwomen jak wiele ich koleżanek. Nie są nawet młodymi talentami. Mało kto w Italii o nich słyszał. To dwie zwykłe kobiety z biednego południa Włoch, które pracą, pasją i konsekwencją wspięły się na szczyt tenisowego świata". I cytuje Wergiliusza: „Labor omnia vincit improbus" (Ustawiczna praca wszystko zwycięża), by podkreślić, że to bardzo niewłoskie, i ubolewać, że dziś dla młodych Włochów o wiele ważniejsza od pracy jest sława. Wszyscy zwracają uwagę, że obie panie cierpliwie pracowały na ten sukces i osiągnęły go w sportowo zaawansowanym wieku (Flavia – 33 lata, Roberta – 32).

W zwariowanych na punkcie piłki nożnej Włoszech tenis jest sportem elitarnym, o którym media i kibice przypominają sobie raz do roku, gdy w Rzymie odbywa się ważny turniej Italian Open. Ponoć kiedyś, gdy sukcesy odnosili Adriano Panatta, Corrado Barazzutti i Paolo Bertolucci (rówieśnicy Wojciecha Fibaka), było inaczej.

Stąd większość Włochów o istnieniu Flavii i Roberty dowiedziała się dopiero w ostatni piątek, choć przecież obu nie brak sportowych sukcesów, nawet wielkoszlemowych zwycięstw w deblu i Pucharze Federacji. Co prawda w 2007 roku cała Italia z kolorowych pism dowiedziała się o Flavii, ale wyłącznie za sprawą burzliwego, nieudanego romansu ze znanym hiszpańskim tenisistą Carlosem Moyą (w 1999 roku był numerem 1 w rankingu ATP).

Pennetta i Vinci znają się od ponad 20 lat. Mieszkały wtedy 60 km od siebie (Brindisi – Crotone). Pierwszy mecz między sobą rozegrały, gdy jedna miała dziesięć, a druga dziewięć lat. Często razem grały w deblu. Bardzo się przyjaźnią i jak zapewnia Flavia, mogłyby o wspólnych przygodach i wygłupach napisać książkę.

Gdy po meczu objęły się serdecznie i szeptały coś na ucho, a potem dokazywały podczas dekoracji, włoskim sprawozdawcom ze wzruszenia odebrało mowę. Jeden przez ściśnięte gardło rzucił: „Popatrz, Roberta porażkę z przyjaciółką przyjmuje z promiennym uśmiechem. Cudowne są te dziewczyny, cudowna jest sportowa przyjaźń". ad vocem >a2

Kobiety: półfinały:

R. Vinci (Włochy – 43 WTA) – S. Williams (USA, 1) 2:6, 6:4, 6:4; F. Pennetta (Włochy, 26) – S. Halep (Rumunia, 2) 6:1, 6:3;

finał: Pennetta – Vinci 7:6 (7-4), 6:2.

Mężczyźni: półfinały: R. Federer (Szwajcaria, 2) – S. Wawrinka (Szwajcaria, 5) 6:4, 6:3, 6:1; N. Djoković (Serbia, 1) – M. Cilić (Chorwacja, 9) 6:0, 6:1, 6:2;

finał debla mężczyzn: P.H. Herbert i N. Mahut (obaj Francja, 12) – J. Peers (Australia) i J. Murray (Wielka Brytania) 6:4, 6:4; finał miksta: M. Hingis (Szwajcaria) i L. Paes (Indie, 4) – B. Mattek-Sands i S. Querrey (oboje USA) 6:4, 3:6, 10-7.

Korespondencja z Rzymu

Prezydent Sergio Mattarella zaprosił obie panie do siebie na Kwirynał, gdy tylko wrócą z Nowego Jorku. Natomiast niedościgły mistrz PR premier Matteo Renzi natychmiast wsiadł do samolotu i poleciał na korty Flushing Meadow.

Teraz używanie ma cała włoska opozycja. Pyta, czemu nie wybrał się w piątek, gdy skazane na pożarcie Włoszki walczyły w półfinałach z dwoma pierwszymi rakietami świata, a dopiero w sobotę, gdy wiedział, że będzie mógł się sfotografować z sukcesem. 200 tysięcy euro za jego podróż zapłacili włoscy podatnicy.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Frances Tiafoe wyzwał sędziego. Grozi mu surowa kara
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tenis
Zwycięstwo, jakiego jeszcze nie było. Magdalena Fręch pokonuje Emmę Navarro
Tenis
Poszukiwania trenera trwają. Igę Świątek na razie wspiera Dawid Celt
Tenis
Co może dać zmiana trenera w tenisie. Coco Gauff wygrywa w Pekinie
Tenis
Niespodziewana porażka Aryny Sabalenki. Co to oznacza dla Igi Świątek?