Krótki rzut oka na klasyfikację drużyn w Pucharze Davisa wywołuje szok. Długo trzeba przeglądać listę, by trafić na Polskę. Nasza reprezentacja zajmuje 133. miejsce, tuż za Kosowem, Kongiem, Antiguą i Barbudą. Nawet jeśli ranking uwzględniający wyniki z ostatnich czterech lat nie do końca odzwierciedla sportową wartość drużyn, to jasno podpowiada: Polska tonie.
W ubiegłym roku Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) ukarała Polski Związek Tenisowy (PZT) grzywną w wysokości 62,5 tys. dol. oraz odjęciem 2 tys. punktów z rankingu za użycie zbyt szybkiej nawierzchni podczas meczu grupy światowej z Argentyną w Ergo Arenie. Dziś Polska w klasyfikacji narodów ma więc dorobek ujemny (-75 punktów). Zajmuje ostatnią pozycją.
Sportową konsekwencją tej organizacyjnej klęski jest brak rozstawienia podczas losowań. Finansowo kara była gwoździem do trumny ubogiego jak na tę dyscyplinę związku. W ubiegłym tygodniu nowy zarząd PZT opublikował na stronie internetowej sprawozdanie z działalności poprzedników. Wynika z niego, że w momencie rozpoczęcia działalności obecne władze mają do zasypania dziurę budżetową w wysokości blisko 2 mln zł.
Niedawno związek z powodu oszczędności przeniósł się ze Stadionu Narodowego do biura na warszawskim Mokotowie. Pracownikom zaproponowano obniżkę płac. Sześcioro najlepszych juniorów dostaje od związku na pół roku dotację w wysokości 5 tys. zł. Wystarczy to na wyjazd na jeden turniej z trenerem, pod warunkiem że zawody odbywają się w pobliżu Polski.
Na tę fatalną sytuację finansową nakłada się sportowy kryzys. Polski Wimbledon z 2013 roku, w którym Jerzy Janowicz zagrał w ćwierćfinale z Łukaszem Kubotem, pozostał czarującym wspomnieniem. Podobnie jak nobilitujące nasz tenis występy w Pucharze Davisa – mecze z Australią i Chorwacją. Ze Słowacją, z którą Polacy będą grać od piątku do niedzieli w Bratysławie, dwa lata temu zmierzyli się w Gdyni o wejście do grupy światowej. Po jednym zwycięstwie w singlu odnieśli Janowicz i Michał Przysiężny, wygrali też Kubot i Marcin Matkowski w deblu. Polska zwyciężyła 3:2.