Wielu kibiców pamięta jeszcze sukcesy polskich biathlonistek, ale ostatnie lata, zwłaszcza po tym, jak przerwę w startach zrobiła sobie Monika Hojnisz-Staręga były słabe. Kłopoty reprezentacji powiększała jeszcze kontuzja Kamili Żuk (podczas letnich przygotowań wypadła z trasy nartorolkowej i złamała staw skokowy), która nie może startować i na razie nie wiadomo, kiedy wróci do rywalizacji
Tymczasem okazało się, że trener Tobias Torgersen potrafił przygotować kolejne zawodniczki. Po ciężkich treningach, w których stawiał na budowanie wytrzymałości, reprezentantki Polski na początku sezonu są w świetnej formie. Pierwsza na trasę wyruszyła Jakieła i już na pierwszym pomiarze czasu miała dobry wynik biegu. Trzeba było tylko to utrzymać na strzelnicy. Ostatecznie jeden błąd popełniła tylko na drugim strzelaniu i ostatecznie zajęła najwyższe miejsce w swojej karierze.
Czytaj więcej
Narciarze zaczynają sezon Pucharu Świata – tradycyjnie na lodowcu w Sölden, gdzie odbędzie się sl...
Dopiero z 60. numerem na trasę ruszyła najbardziej doświadczona w naszej ekipie Anna Mąka, która też od razu zameldowała się w czołówce. Po trzech bezbłędnych strzelaniach zanosiło się na dobry wynik, więc podczas ostatniej próby kibice mocno ściskali kciuki. Tam Polka dostała jedną karną minutę, ale ostatecznie skończyła na dziewiątym miejscu.
Przez pewien czas zanosiło się nawet, że w pierwszej dziesiątce zobaczymy dwie Polki, ale tuż przed końcem rywalizacji Jakiełę o trzy sekundy wyprzedziła debiutująca w PŚ Norweżka Marit Skogan. Udany start Polki oznacza też, że wśród najmłodszych zawodniczek (w klasyfikacji U25) Jakieła zajmuje drugą pozycję za Norweżką Marthe Johansen.