Argentyna, po niespodziewanym remisie 1:1 z Islandią potrzebowała zwycięstwa z Chorwacją, aby w ostatniej kolejce jej awans nie zależał od wyniku meczu jej rywali. Wicemistrzowie świata z 2014 roku zagrali jednak - zwłaszcza w drugiej połowie - bardzo źle. Zupełnie niewidoczny był Lionel Messi, który nie zdołał poderwać swoich kolegów do walki. Chorwaci natomiast bezlitośnie punktowali błędy Argentyńczyków.
W pierwszej połowie gra Argentyny wyglądała nieco lepiej niż w meczu z Islandią. Najlepszą okazję na strzelenie gola reprezentacja z Ameryki Południowej miała w 30 minucie. Maximiliano Meza wpadł w pole karne, odegrał piłkę w środek, tam jeden z obrońców próbując ją wybić zagrał piłkę wprost pod nogi Enzo Pereza. Pomocnik - mając przed sobą praktycznie pustą bramkę - strzelił jednak obok słupka.
Chorwacja odpowiedziała cudownym dośrodkowaniem Sime Vrsaljko w 32 minucie. Precyzyjnie zagrana piłka wpadła wprost na głowę Mario Mandżukicia, który jednak w stuprocentowej sytuacji również nie trafił w bramkę.
Druga połowa rozpoczęła się od fatalnego błędu bramkarza Argentyny Willy'ego Caballero, który po podaniu od swojego zawodnika źle trafił w piłkę, ta poleciała wysoko w górę i spadła na nogę Ante Rebicia, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w bramce. 0:1.
Argentyna rzuciła się do ataków, ale tego dnia praktycznie nic jej nie wychodziło. Nie pomógł nawet Paulo Dybala, którego posłał do boju trener wicemistrzów świata. A w 80 minucie Luka Modrić z ok. 20 metrów pięknym strzałem tuż obok słupka pokonał Caballero.