Po pierwszych minutach szlagierowego starcia tego etapu mistrzostw świata wydawało się, że "Canarinhos" zgniotą Belgów - optycznie zdecydowanie przeważali, prowadzili grę i oddawali sporo strzałów. Zespół trenera Roberto Martineza przetrwał ten atak, choć raz bramkarzowi Thibautowi Courtoisowi pomógł w słupek, a w 13. minucie niespodziewanie objął prowadzenie. Po rzucie rożnym, wykonywanym przez Nacera Chadliego, Vincent Kompany minął się z piłką, ale tę do własnej bramki skierował Fernandinho.
To wywołało kolejną falę ataków Brazylii. Już dwie minuty po golu Courtois dwukrotnie musiał wykazywać się swoimi umiejętnościami, broniąc m.in. strzał swojego klubowego kolegi - Williana. Wyrównanie wydawało się kwestią czasu, jednak w 32. minucie Belgowie przeprowadzili zabójczą kontrę - po rzucie rożnym rywali piłka trafiła do Romelo Lukaku, ten pociągnął z nią kilkanaście metrów, nic nie robiąc sobie z ataków faulującego go obrońcy i podał na prawo, do Kevina De Bruyne. Ten uderzył po długim słupku i nie dał szans Alissonowi.