Reklama

Puchar Davisa. Jedną nogą w grobie

Planowana wielka reforma Pucharu Davisa powinna być przegłosowana już za tydzień, ale zbierają się nad nią czarne chmury.

Aktualizacja: 06.08.2018 22:06 Publikacja: 06.08.2018 20:13

Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license.

Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license.

Foto: Wikimedia Commons

Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) kilka miesięcy temu ogłosiła, że Puchar Davisa – najstarsze drużynowe rozgrywki na świecie, niegdyś perła w koronie tenisa – kończy swój żywot w dotychczasowej postaci.

Zamiast pucharowych spotkań Grupy Światowej (16 zespołów z systemem spadku i awansu co rok) oraz rozgrywek kontynentalnych, gdy jedna z drużyn jest gospodarzem i ma prawo wyboru nawierzchni, będzie turniej w jednym miejscu i czasie, w listopadzie, po tenisowym sezonie.

Za wszystko hojnie mieli zapłacić Chińczycy sprowadzeni przez gwiazdora futbolu Gerarda Pique. Miały być miliardy dolarów i kontrakt na 25 lat. Dziś okazuje się, że miliardów nie ma, gwarancji bankowych też, projekt jest finansowo nieprzejrzysty, a jego sportowe założenia wciąż się zmieniają.

W tej sytuacji na tydzień przed głosowaniem w Orlando na Florydzie coraz głośniejsze są protesty. Ostatnio przemówiła Australijska Federacja Tenisowa, jedna z najpotężniejszych, najbogatszych i historyczne najbardziej związanych z Pucharem Davisa. Australijczycy oświadczyli, że wobec ewidentnych wad projektu będą głosowali przeciw.

W Europie krajem najbardziej przywiązanym do Pucharu Davisa w dotychczasowej postaci wydawała się Francja. Francuzi tymi rozgrywkami żyją przez cały rok, mecze reprezentacji są świętem dla kibiców. A jednak prezes tamtejszej federacji Bernard Giudicelli stał się jednym z heroldów reformy, choć w ojczyźnie spotkał się z oporem środowiska tenisowego (sławnych graczy i trenerów). Obiecując złote góry, przeciągnął jednak na swoją stronę 60 proc. głosujących i Francuska Federacja Tenisowa oficjalnie jest za reformą. Sam Giudicelli ma jednak ogromne kłopoty, gdyż został skazany prawomocnym wyrokiem za zniesławienie gracza sprzed lat Gilles'a Morettona i we władzach tenisowych zasiadać nie może (trwają rozpaczliwe próby obejścia prawa).

Reklama
Reklama

Podczas walnego zgromadzenia ITF w Orlando reprezentować nas będą wiceprezes Polskiego Związku Tenisowego (PZT) ds. międzynarodowych Wiktor Archutowski i dyrektor zarządzająca Magda Rejniak- Romer. Zamierzają oni głosować przeciwko reformie, gdyż jest ona niekorzystna dla krajów takich jak Polska (meczów daviscupowych będzie mniej, a są one poważną pozycją w budżecie PZT). Oprócz tego nieprzejrzystość finansowa projektu zdaniem Magdy Rejniak-Romer jest poważną wadą.

Puchar Davisa wymaga reform, tak by najlepsi gracze uczestniczyli w tych rozgrywkach, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że wokół tej sprawy działają jakieś ciemne siły, toczy się finansowa gra, o której istocie narodowe federacje nie są informowane. W takiej sytuacji podejrzenie rodzi się samo – chodzi o nowy podział pieniędzy, a nie reformę i dobro Pucharu Davisa.

Warto wsłuchiwać się w głosy z Orlando. Chcą tam złożyć do grobu ważny element sportowego dziedzictwa, w zamian dając mgliste obietnice, podejrzane pieniądze i zmieniane z tygodnia na tydzień zasady. Broń nas, Boże, przed taką reformą. Davis Cup zasłużył na więcej. ©?

—Mirosław Żukowski

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama