Reklama
Rozwiń
Reklama

Naszej piłce odcięło rozum

Wyspecjalizowaliśmy się w szukaniu alibi, dróg na skróty – mówi Cezary Kucharski, były reprezentant Polski, a dziś menedżer.

Publikacja: 26.08.2018 19:01

Cezary Kucharski

Cezary Kucharski

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rz: Co jest nie tak z polskim futbolem i dlaczego wydaje się, że wszystko?

Cezary Kucharski: My, tworzący piłkarskie środowisko, jesteśmy odpowiedzialni za jego stan. Zawodnicy, trenerzy, prezesi, działacze, agenci, ale też dziennikarze i osoby tworzące media sportowe. Po meczu Legii z Dudelange powiedziałem, że to nie jest kryzys, tylko proces ciągnący się od dekad. Środowisko wiele lat temu osiadło na laurach. Zrobiliśmy Euro 2012, wybudowaliśmy piękne, nowoczesne stadiony, które w zasadzie są jedynym elementem naszej piłki na światowym poziomie...

...i kilku piłkarzy.

Grających za granicą. Przez jakiś czas udawało się stan naszeego futbolu przykrywać wynikami reprezentacji. Dobre eliminacje, ćwierćfinał Euro 2016, kolejne zwycięskie kwalifikacje. Gdy wówczas mówiłem, że nic się nie zmienia, że sukcesy są przypadkowe i że są aberracją, byłem krytykowany.

Po Euro 2012 zostało tylko to, co wybudowało państwo: drogi, dworce, lotniska oraz wspomniane stadiony. Kluby dostały warte kilkaset milionów złotych prezenty, ale nie potraktowały ich jako impulsu do rozwoju.

Reklama
Reklama

Odnoszę wrażenie, że środowisku odcięło rozum. Nie umiemy analizować, nie rozumiemy złożoności futbolu, nie wiemy, skąd się bierze sukces, nie potrafimy wprowadzić zmian, które posuną nas do przodu, nie umiemy współpracować. Nikt nie podjął próby odpowiedzi na pytanie dlaczego jest źle. Jedyne, co w ostatnich latach wyszło, to pudrowanie tego stanu PR-em i oszukiwanie kibica.

Czytaj także: Kibice do prezesa Legii: Wyższy tylko poziom absurdu

Nasz futbol w dużej części jest utrzymywany przez państwo. Mamy Lotto Ekstraklasę, której sponsorem jest PKO BP, mamy Orlen Wisłę Płock i Zagłębie KGHM Lubin. Głównym sponsorem kadry jest Lotos. Jeśli odłączymy polską piłkę od respiratora z napisem „państwo", ona umrze.

Nigdy to odłącznie nie nastąpi. Dla zdecydowanej większości klubów koszty są zbyt duże, by mogły przeżyć bez pomocy państwa. Niemal każdy klub w Polsce jest współfinansowany z podatków przez samorządy lokalne. To dowód , że większość ludzi tworzących nasz futbol mentalnie jest wciąż w głębokim PRL. Europa nam odjeżdża, a my nie podejmujemy wysiłku i nie próbujemy jej gonić.

Będę adwokatem diabła: Reprezentacja otarła się o półfinał Euro 2016, rok wcześniej Legia po 20 latach przerwy, grała w Lidze Mistrzów, kilka razy z rzędu była w fazie grupowej Ligi Europy. Może tę dzisiejszą histerię wywołuje fakt, że Legia przegrała z mistrzem Luksemburga?

W piłce są cykle, u nas mijają one niesamowicie szybko, bo kochamy zmiany, także dla samych zmian. PZPN zlikwidował Młodą Ekstraklasę, wprowadził Centralną Ligę Juniorów, ale to nie przynosi żadnych efektów. Związek broni się, że na efekty trzeba poczekać, bo to są procesy rozłożone na lata. Ale trenerzy pracujący z młodzieżą zapewniają mnie, że nic wielkiego się nie wydarzyło. Nie doszło do żadnego przełomu w szkoleniu. Bogusław Leśnodorski niedawno przekonywał, że wkrótce będziemy mieć ligę na poziomie belgijskiej czy szwajcarskiej. Nie ma na to żadnych szans. By tak się stało, potrzebujemy minimum 10–15 lat i mądrej pracy, której nasze środowisko nigdy nie wykona. Znam je zbyt dobrze. Jestem w futbolu od 32 lat. Jesteśmy w większości leniwi, megalomańscy i egocentryczni. Polski futbol wyspecjalizował się w szukaniu alibi, dróg na skróty, a tak się nie da.

Reklama
Reklama

Chce pan powiedzieć, że największym problem jest brak wiedzy, że nikt nie wie, jak te pieniądze wydawać?

PZPN chce ograniczać wpływy zagraniczne, a w przypadku know-how, już sama nazwa jest jakaś taka podejrzanie zagraniczna. PZPN i media zbliżone do związku, idą nurtem „Polska dla Polaków". My jesteśmy najmądrzejsi i nikt nie będzie nam niczego narzucał. Kiedy wprowadziliśmy w lidze limit obcokrajowców spoza UE, kluby zaczęły na potęgę zatrudniać zawodników z paszportami unijnymi. Takiego przyrostu obcokrajowców nie było w żadnej lidze kontynentu. Z know-how jest zupełnie inaczej. Często podaję przykład Wiesława Wilczyńskiego...

...który założył Escola Barcelona w Warszawie?

Sześć czy siedem lat temu stworzył szkółkę, kupując know-how od Barcelony. Musiał wyłożyć niemałą sumę, ale dostał trenera koordynatora z Barcy, dostęp do całej wiedzy Katalończyków. Po kilku latach jego dzieciaki rywalizują już z najlepszymi polskimi klubami w swoich kategoriach wiekowych. To pokazuje, że know-how jest coś warte. Tymczasem w lidze jest presja środowiska, z trenerami na czele, by za wszelką cenę nie wpuszczać zagranicznych szkoleniowców. Jako środowisko obawiamy się obcych, którzy mają pojęcie. Bo oni mogą zmusić do wysiłku. A my nie lubimy wysiłku, jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak jest.

A nie jest tak, że ostatnie porażki zasiały ferment? Media publikują rozmowy o stanie polskiej piłki, może to sygnał, że następuje przesilenie?

Za dwa, trzy miesiące nikt nie będzie pamiętał, że była jakaś debata. Widzę, jaka narracja jest narzucana. PZPN i media z nim zaprzyjaźnione przerzucają odpowiedzialność na kluby. Do Grzegorza Laty mieliśmy pretensje o wszystko. Teraz okazuje się, że PZPN nie jest winny niczemu, co dzieje się w naszej piłce. Skoro władza piłkarska za nic nie odpowiada, to dlaczego piłkarz ma brać odpowiedzialność? Ktoś go przecież kształtuje. Mam pretensje do dziennikarzy, którzy podchwycili tę narrację. Rozumiem, że łączy ich piłka, ale przecież to absurd. PZPN jest udziałowcem Ekstraklasy, tworzy przepisy, regulaminy, ma pod sobą sędziów, prowadzi rozgrywki, szkoli trenerów i nagle mówi, że nie jest współodpowiedzialny. To kto jest? Ufoludki? Serio, w naszym środowisku rozum się wycofał. Musi przyjść rewolucja.

Reklama
Reklama

Jaka?

Zbigniew Boniek mówił, że trzeba zmienić mentalność. Ja się z nim zgadzam, tylko trzeba sobie odpowiedzieć, w jaki sposób. Same hasła nie zmienią nic.

Gdzie jest najsłabsze ogniwo?

Wszędzie problemy są inne. Nie wiem, co dolega np. Piastowi Gliwice. Wiem, czego brakuje nam w szerszym kontekście: kompetencji, cierpliwości i pracy. Zastąpiliśmy to PR-em, butą i marketingiem. Wracając do Piasta – byłem pewien, że Waldek Fornalik poukłada ten klub, bo ma ogromne doświadczenie jako piłkarz i jako trener, prowadził reprezentację. Dziwi mnie tylko, że taka postać jak Fornalik ląduje w Gliwicach. Później słucham, jak nowy trener Lecha Ivan Djurdjević tłumaczy się po porażce 2:5 z Wisłą Kraków i mówi, że chciał zaryzykować. Przez wiele lat zarządzam ryzykiem. Pytam: jakie doświadczenie ma Djurdjević, że postanowił ryzykować? Tak samo jest w Legii. Latem, przed kluczowymi meczami dla przyszłości klubu, Dean Klafurić zmienił taktykę. To było potrójne ryzyko: raz, bo w ogóle chciał tę zmianę przeprowadzić, dwa, bo miał na nią mało czasu, trzy, bo to on ją przeprowadzał. On, czyli facet bez doświadczenia, który nigdy wcześniej tak wielkiej zmiany nie nadzorował. To się nie miało prawa udać.

Władze Legii rozpieściła zmiana Jozaka na Klafuricia, kilka kolejek przed końcem sezonu, a potem mistrzostwo Polski. To dowodzi, że w naszej lidze można wszystko.

Reklama
Reklama

Ekstraklasa jest tak słaba, że Legia, mając trzech trenerów w sezonie i tak zdobywa tytuł. Po męczarniach, ale jednak. To wina osób zarządzających klubem i braku kompetencji. Ktoś pozwala eksperymentować trenerowi bez doświadczenia.

Z tego, co pan mówi, z polskim futbolem jest jak z uczniem, który na długiej przerwie odpisuje pracę domową, podczas sprawdzianu ściąga, ale jakoś przechodzi do następnej klasy. Z naszymi klubami jest tak samo: to dostaną stadion, to miasto dorzuci im kilka milionów do budżetu. I się jakoś uda.

Potem te kluby uczą cwaniactwa, a my wszyscy przymykamy oko. Nie rozumiemy związków przyczynowo-skutkowych. Ani piłkarze, ani dyrektorzy sportowi, ani część trenerów i prezesów. Myślimy, że jeśli piłkarza uczymy łamania zasad, kombinowania, cwaniactwa, to on później będzie przestrzegał regulaminu, zapisów w kontrakcie, słuchał poleceń trenera. Najbardziej dobitna była sytuacja z końcówki meczu z Japonią. Adam Nawałka kazał udawać Kamilowi Grosickiemu kontuzję. Piłkarz to zrobił, zrozumiał oczekiwania trenera. Dobry przykład?

Przecież to sytuacja wyrwana z kontekstu.

Wszyscy tak to relatywizujemy. Nie oczekujmy od polskich piłkarzy, że nie będą udawali i oszukiwali. Prezs Boniek mówi o zmianie mentalności. Czy o taką mentalność nam chodzi, która pokazaliśmy w końcówce meczu z Japonią? Zburzyło to moją wiarę w trenera.

Reklama
Reklama

Nie przesadza pan?

Takie podejście mają wszyscy: „przesadzasz". Kontekst jest szerszy. Selekcjoner miał wizerunek perfekcjonisty, który wszystko przewidział i zaplanował. A tu nagle nastąpił problem, gdy trzeba było przerwać grę i przeprowadzić zmianę.

Reasumując: polska piłka jest jaka jest, bo brakuje w niej kompetencji i chęci rzetelnej pracy. Wszyscy szukają wyłącznie łatwizny?

Tak. Może uszeregowałbym to w innej kolejności. Kluczowa jest mentalność, potem kompetencje i praca. Jak cwaniak będzie pracował? W jaki sposób wykorzysta kompetencje?

Dużo mówi pan o zmianie mentalności, ale nie wierzy pan, że coś się zmieni...

Reklama
Reklama

Jestem pewny, że nic się nie zmieni. Kilka lat temu, gdy wszyscy mówili, że Zbigniew Boniek odmieni polską piłkę, ja mówiłem, że nic się nie zmieni.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama