Rzeczpospolita: Czy odwieszenie Rosyjskiej Agencji Antydopingowej jest właściwą decyzją?
Michał Rynkowski: Doszło do kompromisu. Rosjanie muszą zapewnić dostęp do próbek antydopingowych, które są w Moskwie, oraz Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) musi pozytywnie przejść audyt. Jeżeli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, RUSADA zostanie ponownie zawieszona. Decyzja jest kontrowersyjna, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) znalazła się pod dużą presją, przede wszystkim ze strony ruchu olimpijskiego. Z mojej perspektywy WADA mogła lepiej przygotować środowisko antydopingowe na tę decyzję. Przeprowadziła „blitzkrieg", nie badając, jak zareagują poszczególni akcjonariusze systemu antydopingowego, w tym przedstawiciele rządów. To spowodowało, że w ramach Rady Europy nie byliśmy w stanie wypracować jednolitego stanowiska.
Trzy lata banicji Rosji było porażką czy zwycięstwem światowego systemu antydopingowego?
To, co się stało w Rosji, było powieleniem najgorszych wzorców rodem z NRD. Niektórzy, szczególnie w krajach anglosaskich, uważają, że kara jest niewystarczająca. Rzeczniczką takiego poglądu jest była biegaczka narciarska Beckie Scott, która po odwieszeniu RUSADA zrezygnowała z członkostwa w jednej z podkomisji WADA. Była oburzona tym, że jej głos w ogóle nie został wzięty pod uwagę. Rosja była trudnym tematem i w pewnym momencie dla WADA było wygodniej tę sprawę zamknąć. Trudno nie brać głosu zawodników pod uwagę, ponieważ system dopingowania rosyjskich sportowców funkcjonował od lat i wielu sportowców reprezentujących inne kraje zostało oszukanych.
Czy kara dla Rosji to wystarczająco odstraszający przykład dla innych?