Byłem spokojniejszy niż zwykle

Tomasz Adamek po zwycięskim pojedynku w Katowicach

Publikacja: 21.04.2008 02:19

RZ: Przed walką nie brakowało głosów, że O’Neil Bell pana znokautuje, a to on się poddał...

Tomasz Adamek:

Byłem zaskoczony, że zrezygnował, ale od szóstej rundy widziałem, że traci siły i jest coraz wolniejszy. Moje ciosy częściej dochodziły celu, wiele z nich pozostawało bez odpowiedzi. To był sygnał, że ma poważne problemy.

Pan ich nie miał?

Skłamałbym mówiąc, że nie czułem siły jego uderzeń. To przecież król nokautu, kilka razy mocno trafił na korpus, ale nie dałem po sobie poznać, że bije mocno.

Nie wyglądał pan przed tym pojedynkiem na bardzo zdenerwowanego.

Sam byłem tym zaskoczony. Czułem się tak, jakbym miał stoczyć mało znaczący pojedynek z kimś, kto nie może mi zagrozić. A przecież stawałem do walki z pięściarzem, który jeszcze niedawno panował w tej kategorii.

Był pan bardzo konsekwentny w realizacji planu taktycznego. Bell chyba nie sądził, że spotka tak wyrachowanego rywala...

Wiedziałem, z kim walczę i co mam robić. Wszystko było ustalone od dawna. Żadnych wymian w półdystansie, dużo lewych prostych, praca nóg. O tym miałem pamiętać, a jeśli zapominałem, to krzyk Andrzeja Gmitruka zaraz mi o tym przypominał. Jamajczyk próbował mnie zachęcić do ataku. Czekał, prowokował, ale nie dałem się w to wciągnąć.

W pierwszej rundzie Bell był liczony. Czy to dla pana niespodzianka?

Wszedł mi na prawą rękę i kucnął. Tacy jak on też kucają. Czułem się mocny i twardy. Nawet jak mnie trafił, nie było mowy o panice, od początku do końca kontrolowałem przebieg wydarzeń w ringu.

Nie korciło pana, żeby ruszyć do przodu i powalczyć z Bellem tak jak Paulem Briggsem w Chicago?

Oczywiście, że korciło. Rwałem się do bitki, chciałem iść na wymianę, bo atmosfera na widowni była niesamowita, ale taktyka, to taktyka. Wiedziałem, że na atak przyjdzie jeszcze czas. Czekałem, aż osłabnie, i wtedy miałem ruszyć. Gmitruk powtarzał: Jeszcze nie teraz. Po siódmej, ósmej rundzie zaatakujesz.

Na twarzy nie ma pan tym razem żadnych śladów walki...

Walczyłem tak jak z Thomasem Ulrichem, w swoim dobrym stylu. Jestem szybki i biję mocno. To moja szkoła, w tym czuję się najlepiej i nie zamierzam tego zmieniać. On też bił mocno, ale był znacznie wolniejszy.

Ulricha znokautował pan w kategorii półciężkiej. W cruiser rywale ważą o kilkanaście kilogramów więcej.

Ja też ważę więcej i bardzo dobrze się z tym czuję. Wreszcie nie muszę się głodzić. To duży komfort.

Kiedy i z kim następna walka?

Z Cunninghamem o tytuł IBF. Taka jest nagroda za zwycięstwo z Bellem. Za dwa tygodnie lecę do USA rozmawiać w tej sprawie. Jeśli amerykańskie telewizje okażą się zainteresowane takim pojedynkiem, będę tam walczył. O wszystkim i tak decyduje ten, kto za tę walkę zapłaci.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego