RZ: Przed walką nie brakowało głosów, że O’Neil Bell pana znokautuje, a to on się poddał...
Tomasz Adamek:
Byłem zaskoczony, że zrezygnował, ale od szóstej rundy widziałem, że traci siły i jest coraz wolniejszy. Moje ciosy częściej dochodziły celu, wiele z nich pozostawało bez odpowiedzi. To był sygnał, że ma poważne problemy.
Pan ich nie miał?
Skłamałbym mówiąc, że nie czułem siły jego uderzeń. To przecież król nokautu, kilka razy mocno trafił na korpus, ale nie dałem po sobie poznać, że bije mocno.