Gołota wciąż niebezpieczny, Adamek szybki jak dawniej

Drugie piętro ośrodka Start w Wiśle. Na jednym z dwóch ringów Andrzej Gołota, bokser legenda. Potężna sylwetka (112 kg), groźna mina

Aktualizacja: 21.10.2009 03:21 Publikacja: 21.10.2009 03:19

Andrzej Gołota podczas treningu z Samem Colonną

Andrzej Gołota podczas treningu z Samem Colonną

Foto: PAP

20 lat temu przygotowywał się tu do mistrzostw Europy w Atenach i mistrzostw świata w Moskwie. Miał 21 lat i brązowy medal igrzysk olimpijskich w Seulu (1988) na koncie. Gołota doskonale pamięta przegrane walki z Arnoldem van der Lijde (Ateny) i Rosjaninem Jewgienijem Sudakowem (Moskwa). Przyznaje, że dwumetrowy Holender był wtedy minimalnie lepszy, ale Sudakow wygrał szczęśliwie.

– Rozciął mi bardzo mocno wargę i sędzia przerwał równy pojedynek – wspomina.

Wierzy, że w Łodzi z Tomaszem Adamkiem nie przegra, choć lewa ręka nie jest już tak sprawna jak wtedy. – Ale jak trafi prawą, to Adamek może mieć poważne kłopoty – mówi Sam Colonna, trener Gołoty.

Z minuty na minutę coraz silniejsze ciosy niedoszłego mistrza świata wagi ciężkiej wstrząsają Colonną, który co chwila poprawia zsuwający się z głowy czarny kaszkiet. Gołota pokazuje, że w półdystansie może być naprawdę niebezpieczny. Jego lewe sierpowe i haki robią wrażenie. Przypomina zaprawionego w bojach nosorożca, który zdecydował się na starcie z młodszym rywalem chcącym odebrać mu resztki wielkości.

Kiedy Gołota schodzi z ringu w Wiśle, w odległych o godzinę jazdy samochodem Gilowicach Adamek dopiero przygotowuje się do nocnego treningu z Andrzejem Gmitrukiem. Okazały, piętrowy dom, własność byłego już mistrza świata wagi junior ciężkiej, to dowód, że nie wyjechał wraz z rodziną do USA za chlebem. Adamkowi marzą się miliony dolarów, dlatego oddał pas w niższej kategorii i zdecydował się walczyć w ciężkiej z Gołotą.

W salonie zakłada rękawice, pozuje do zdjęć. O godzinie 22 schodzi do niewielkiej salki w piwnicy, by pokazać, jaki jest szybki, choć waży 98 kg. Prawie o 20 kg więcej niż w maju 2005 r., gdy zdobywał pas WBC w wadze półciężkiej.

Bije mocno, błyskawicznie wyprowadza lewe proste. Jest pewny siebie. Ma prosty plan na podbój najcięższej kategorii. Chce zacząć w sobotę od Gołoty.

[ramka][b][link=http://www.rp.pl/artykul/380610.html?preview=tak]Po walce wracam na wesele[/link] - rozmowa "Rz" z Tomaszem Adamkiem[/b][/ramka]

20 lat temu przygotowywał się tu do mistrzostw Europy w Atenach i mistrzostw świata w Moskwie. Miał 21 lat i brązowy medal igrzysk olimpijskich w Seulu (1988) na koncie. Gołota doskonale pamięta przegrane walki z Arnoldem van der Lijde (Ateny) i Rosjaninem Jewgienijem Sudakowem (Moskwa). Przyznaje, że dwumetrowy Holender był wtedy minimalnie lepszy, ale Sudakow wygrał szczęśliwie.

– Rozciął mi bardzo mocno wargę i sędzia przerwał równy pojedynek – wspomina.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium