Dłuższy urlop dla oszusta

Od 1 stycznia 2015 - cztery lata zawieszenia za świadome stosowanie dopingu. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) nie zamierza okazywać litości oszustom. Tym bardziej, że według zmian w regulaminie, wszelkie matactwa będzie jeszcze trudniej ukryć.

Publikacja: 02.01.2015 05:09

John Fahey, prezydent WADA

John Fahey, prezydent WADA

Foto: YouTube

- Jesteśmy teraz wyposażeni w przepisy, które pozwolą nam w najlepszy możliwy sposób ruszyć dalej. To dobrze dla sportu, zawodników i przyszłości - powiedział w listopadzie ubiegłego roku John Fahey, szef WADA. To wtedy na kongresie w Johannesburgu agencja uchwaliła zmiany w regulaminie, które zaczęły obowiązywać od początku nowego roku. Nazwanie ich rewolucyjnymi byłoby nadużyciem. Ale nie ulega wątpliwości, że dzięki nim w walce ze stosowaniem niedozwolonych substancji nastąpi parę zwrotów. Zmianom towarzyszyły dwie idee - jeszcze bardziej uprzykrzyć życie tym, którzy biorą, oraz (a może przede wszystkim) chronić tych, którzy są czyści.

WADA postanowiła, że nie będzie tolerancji dla sportowców, którzy próbowali dojść do sukcesu łatwiejszą, łagodniejszą drogą. Cztery lata dyskwalifikacji. To kara za celowe przyjmowanie niedozwolonych środków, która do tej pory wynosiła dwa lata.

Dlaczego akurat cztery? By pokuta była jak najboleśniejsza. W ten sposób zawodnik, któremu udowodni się, że z premedytacją okłamywał agencję i kibiców, nie wystąpi na igrzyskach olimpijskich.

Jednak czteroletnie zawieszenie to nie jest jedyna i niezmienialna sankcja. Jeżeli pojawią się wątpliwości, czy oskarżony aby na pewno świadomie przyjął zakazaną substancję, zawieszenie można skrócić do dwóch lat.

Lecz to nie koniec możliwości zmniejszenia kary lub jej całkowitego zniesienia. Od 2015 roku są ku temu dwie ścieżki. Pierwsza - przyłapany na dopingu sportowiec musi się bronić. Jeżeli będzie miał dowody, że nie miał na celu łamania przepisów i że zabroniony środek zażył nieświadomie lub został do tego zmuszony, może liczyć na ulgowe traktowanie.

Natomiast WADA w zmienionym regulaminie zachęca do korzystania z drugiego sposobu na złagodzenie kary, czyli współpracy z inspektorami odpowiedzialnymi za wykrywanie przypadków dopingu.

"Przyznanie się do winy może zostać nagrodzone skróceniem okresu dyskwalifikacji. W szczególnych przypadkach WADA może zdecydować o odstąpieniu od jakiejkolwiek kary i zapewnieniu anonimowości, pod warunkiem ścisłej współpracy" - można przeczytać w obowiązujących od 1 stycznia przepisach. Oznacza to, że Światowa Agencja Antydopingowa niejako potwierdza, że badania krwi oraz moczu powoli stają się reliktem. Lekarze znajdują coraz to nowe sposoby, by oszukać kontrole i ukryć fakt, że zawodnik wspomaga swoją formę farmakologicznie. Zatem trzeba było znaleźć inny sposób na udowadnianie dopingu.

Śledztwa już od kilku lat są jedną z metod walki z procederem. Do tego skuteczną. Informacje od sprzątaczek hotelowych, sprawdzanie paczek, billingi telefoniczne - to wszystko jest wykorzystywane tam, gdzie nauka zawodzi. Tak było chociażby w przypadku Lance'a Armstronga. Amerykaninowi odebrano tytuły nie dlatego, że w jego organizmie po badaniach wykryto erytropoetynę. Pogrążyły go zeznania innych kolarzy.

Wygląda na to, że WADA chce nadać pionowi śledczemu jeszcze większą wagę. Opowieści skruszonych winowajców mogą okazać się skuteczniejsze niż maszyny laboratoryjne. Bo wskażą nie tylko tych, którzy biorą, ale również tych, którzy dostarczają, namawiają, sprowadzają, oferują czy ułatwiają. Poza tym teraz inspektorzy mają prawo do kontrolowania członków sztabu szkoleniowego i medycznego.

Większych kar powinni spodziewać się również sportowcy nieprzepadający za spotkaniami z przedstawicielami agencji antydopingowych. Za unikanie trzech kontroli w ciągu roku grożą dwa lata dyskwalifikacji (a nie jak do tej pory półtora roku).

Światowa agencja zdecydowała także, że pobierane od sportowców próbki będą przechowywane nie osiem lat, jak dotychczas, ale dziesięć.

- Jesteśmy teraz wyposażeni w przepisy, które pozwolą nam w najlepszy możliwy sposób ruszyć dalej. To dobrze dla sportu, zawodników i przyszłości - powiedział w listopadzie ubiegłego roku John Fahey, szef WADA. To wtedy na kongresie w Johannesburgu agencja uchwaliła zmiany w regulaminie, które zaczęły obowiązywać od początku nowego roku. Nazwanie ich rewolucyjnymi byłoby nadużyciem. Ale nie ulega wątpliwości, że dzięki nim w walce ze stosowaniem niedozwolonych substancji nastąpi parę zwrotów. Zmianom towarzyszyły dwie idee - jeszcze bardziej uprzykrzyć życie tym, którzy biorą, oraz (a może przede wszystkim) chronić tych, którzy są czyści.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?