To zjawisko nie jest całkiem nowe, ale przed Rio widać je wyraźniej. W kilku dyscyplinach sławy sportu rezygnują z udziału w igrzyskach. Przoduje męski golf, który miał z fanfarami wrócić na olimpijskie salony po 112 latach nieobecności, lecz na razie jedynie drażni działaczy MKOl.
W zawodach olimpijskich nie chce także uczestniczyć spora grupa tenisistów i koszykarzy NBA. Niemal wszystkich niechętnych łączy to, że dużo zarabiają i zdobywają wielką sławę bez oglądania się na olimpiadę. Kontrast jest oczywisty: biedni i mniej popularni nie grymaszą, nie traktują igrzysk jak zło konieczne.
Najlepsi golfiści zdecydowanie wyprzedzili resztę: na niespełna trzy tygodnie przed uroczystością otwarcia z 60 uprawnionych z własnej woli nie pojedzie grać o medale 21, czyli ponad 1/3. Znawcy golfa wiedzą, że zrezygnowała elita – w niej cała pierwsza czwórka rankingu światowego: Jason Day (Australia), Dustin Johnson i Jordan Spieth (obaj USA) i Rory McIlroy (Irlandia Płn.), poza nimi zwycięzcy turniejów wielkoszlemowych, podziwiani i rozpieszczani przez media, kibiców i sponsorów: Adam Scott (Australia), Danny Willet (Anglia), Rickie Fowler i Bubba Watson (USA), Hideki Matsuyama (Japonia), Vijay Singh (Fidżi) i wielu innych.
Większość mówi o ochronie rodziny i siebie przed wirusem Zika, niewiele sobie robiąc z opinii naukowców z renomowanych uniwersytetów, ekspertów WHO i badań podczas 44 testów przedolimpijskich (od maja wśród wielu tysięcy sportowców odwiedzających Rio nie stwierdzono żadnego zarażenia tym wirusem). Są też tacy jak McIlroy, którzy bez skrępowania twierdzą, że olimpijski golf jest dla nich mniej interesujący niż np. skoki do wody.
Olimpijskie złoto i zielona marynarka z Masters nie muszą mieć podobnej wartości. Praktyczna strona rezygnacji golfistów jest bowiem taka, że turniej w Rio następuje tuż po wielkoszlemowej rywalizacji w PGA Championship (pula 10 mln dol.). Potem najlepsi z najlepszych musieliby opuścić zawody John Deere Classic (4,8 mln dol.) i Wyndham Championship (5,4 mln). Wielcy będą też mieli zakłócone przygotowania do Pucharu Rydera i nie chcą stracić okazji do zdobycia miejsca w finale rozgrywek FedEx Cup (do wypłaty aż 35 mln dol.).