Wójcik na szybkim torze w Salt Lake City - jest położony bardzo wysoko, wielu zawodników osiąga tam życiowe wyniki - pobiła rekord Polski (36.775). To historyczny sukces. Wcześnie jedyną Polską, która wygrała zawody PŚ, była w 1998 roku Erwina Ryś-Ferens.

- Czułam się optymalnie, ale podchodziłam do startu spokojnie. Nie nakładałam na siebie presji, tylko skupiałam się na jak najlepszym przejeździe. Myślę, że w Calgary, jeśli oczywiście Puchar Świata się odbędzie, jest szansa jeszcze wyśrubować rekord Polski - zapowiada Wójcik.

Sprint to konkurencja, gdzie o medalach decydują ułamki sekund - niuans przy balansie biodrem, drobna różnica w machnięciu ręką. Zdarza się, że zwyciężczyni biegu kolejnego dnia zajmuje miejsce w drugiej „dziesiątce” zawodów. Polka wyprzedziła Rosjankę Andżelinę Golikową o 0,01 sekundy.

- Jej bieg był perfekcyjny. Jestem dumny z Andżeliki, ale i z całego zespołu. Cieszę, że mamy teraz pierwszy szczyt formy, dzięki czemu jesteśmy w gronie najlepszych drużyn na świecie - mówi trener polskich sprinterek Toumas Nieminen.