Teofimo Lopez stracił pasy. Bardzo szybko rozpalony ogień

Amerykanin Teofimo Lopez nie jest już królem wagi lekkiej. W Nowym Jorku przegrał z Australijczykiem George'em Kambososem Jr i stracił mistrzowskie pasy WBA, IBF i WBO.

Aktualizacja: 28.11.2021 19:43 Publikacja: 28.11.2021 18:56

Teofimo Lopez stracił pasy. Bardzo szybko rozpalony ogień

Foto: AFP

Wydawało się, że Lopez będzie rządził długo, bo jest pięściarzem kompletnym, z nokautującym uderzeniem z obu rąk. W przekładanym osiem razy starciu z Kambososem był zdecydowanym faworytem bukmacherów (13:1).

Przed pierwszym gongiem w Madison Square Garden mówiono już, że w kolejnej walce zmierzy się z innym mistrzem tej kategorii (WBC) Devinem Haneyem, który w sobotę walczyć będzie w Las Vegas z Josephem Diazem. W boksie nie ma jednak nic pewnego, co pokazał Kambosos, dziś już bohater australijskiego sportu.

Lopez rozpoczął walkę z zamiarem jak najszybszego unicestwienia rywala, któremu nie okazywał żadnego szacunku. W niczym nie przypominał tego młodego, wyrachowanego profesora boksu, który wypunktował poprzedniego mistrza, Ukraińca Wasyla Łomaczenkę. Kambososowi za wszelką cenę starał się w ekspresowym tempie urwać głowę. Tyle że twardy chłopak z Sydney bił się tak, jakby to on od lat siedział na tronie, strach był mu obcy.

Czytaj więcej

Walka Teofimo Lopez Jr – George Kambosos Jr. Profesor z mocnym ciosem

Pod koniec pierwszej rundy wystrzelił prawym sierpowym i Lopez padł na deski. Takiego otwarcia nikt się nie spodziewał. – Miał być ogień, więc szybko go rozpaliłem – powie Australijczyk już po wszystkim.

Frustracja Lopeza pogłębiała się z rundy na rundę, ale w dziesiątym starciu dostał swoją szansę. Tym razem na deskach wylądował Kambosos Jr, a zapowiadany przez Lopeza nokaut był już na wyciągnięcie ręki. Australijczyk jednak się nie poddał, w kolejnej rundzie wrócił do gry i zakończył tę niesamowitą, krwawą wojnę na własnych warunkach.

Jeden z sędziów chyba nie mógł uwierzyć w sensację, bo widział wygraną Lopeza 114:113. Dwaj pozostali punktowali jak należy: 115:112, 115:111. Statystyki komputerowe też wskazują na przewagę Kambososa. Tym bardziej dziwi zachowanie Lopeza, który twierdzi, że to on zasłużył na zwycięstwo, bo wygrał dziesięć rund i nie rozumie werdyktu.

Nie zmienia to faktu, że mamy nowego króla wagi lekkiej. Jest nim 28-letni Kambosos Jr, który ma chęć na rewanż z Lopezem. Ale możliwych scenariuszy jest znacznie więcej, bo Lopez, który jeszcze w sobotę miał wszystko, został z niczym. Klauzuli rewanżowej w kontrakcie na walkę z Kambososem Jr nie było.

Wydawało się, że Lopez będzie rządził długo, bo jest pięściarzem kompletnym, z nokautującym uderzeniem z obu rąk. W przekładanym osiem razy starciu z Kambososem był zdecydowanym faworytem bukmacherów (13:1).

Przed pierwszym gongiem w Madison Square Garden mówiono już, że w kolejnej walce zmierzy się z innym mistrzem tej kategorii (WBC) Devinem Haneyem, który w sobotę walczyć będzie w Las Vegas z Josephem Diazem. W boksie nie ma jednak nic pewnego, co pokazał Kambosos, dziś już bohater australijskiego sportu.

Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?