Awans szczypiornistów i koszykarzy nie jest zaskoczeniem, bo to dyscypliny, w których Francja po medale sięga regularnie. Ale już obecność w finale siatkarzy to duża niespodzianka.
7 sierpnia miał być dniem triumfu polskiej siatkówki, oczami wyobraźni widzieliśmy się już w tym finale, ale Francuzi mieli inne plany. Z grupy wyszli rzutem na taśmę, ale w ćwierćfinale wygrali po tie-breaku z Polakami, potem odprawili w trzech setach Argentyńczyków i po raz pierwszy staną na olimpijskim podium. Ich przeciwnikiem w meczu o złoto będzie drużyna Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, która pokonała 3:1 obrońców tytułu – Brazylijczyków. To będzie pierwszy w tym wieku finał bez Canarinhos.
Powrót do Jokohamy
Zaskoczenia nie było w turnieju piłkarzy. Brazylia i Hiszpania to dla wielu wymarzony zestaw finalistów. Pierwsi bronią tytułu z Rio, a o olimpijskie złoto zagrają już trzeci raz z rzędu. Drudzy na finał czekali od igrzysk w Sydney (2000), a jedyny triumf – tak jak Canarinhos – odnieśli przed własną publicznością, pokonując w 1992 roku w Barcelonie Polskę.
To też ostatnie złoto zespołu z Europy. Potem wygrywali Nigeryjczycy, Kameruńczycy, Argentyńczycy (dwukrotnie), Meksykanie i wreszcie Brazylijczycy – na Maracanie po rzutach karnych i decydującym trafieniu Neymara.
Hiszpanie przywieźli do Tokio najmocniejszą drużynę, z sześcioma uczestnikami Euro. Unai Simon, Eric Garcia, Pau Torres, Dani Olmo i Mikel Oyarzabal miesiąc temu grali w półfinale z Włochami, a 18-letni Pedri został nawet wybrany najlepszym młodym zawodnikiem turnieju. Brazylia nie może tym razem liczyć na Neymara, ale do tytułu prowadzić ją ma zbliżający się do czterdziestki kapitan Dani Alves.