Srebro mistrzostw Europy to jeden z największych sukcesów polskiego badmintona. Doping kibiców w warszawskiej Arenie Ursynów pomógł naszym zawodnikom dotrzeć aż do finału, broniący tytułu Duńczycy byli jednak poza zasięgiem.
Nadzieje na spektakularny sukces rosły z każdym zwycięstwem Polaków. Powody do świętowania były już w sobotę. Nasz zespół po raz pierwszy zapewnił sobie prawo startu w mistrzostwach świata, wygrywając w półfinale z Ukrainą 3:2. Decydujący punkt zdobyli Adam Cwalina i Michał Łogosz, pokonując 21:6, 21:12 parę Witalij Konow – Dmytro Zawadski. W niedzielnym finale Przemysław Wacha z powodzeniem walczył z Peterem Gade, piątym zawodnikiem światowego rankingu, jedynym Europejczykiem, który przebił się do ćwierćfinału turnieju olimpijskiego w Pekinie. Gade dołączył do drużyny dopiero w sobotę. Dzień później wygrał z Wachą 21:16, 21:17.
Debel Cwalina – Łogosz nie poradził sobie w finale z parą Mathias Boe – Carsten Mogensen (15:21, 13:21). Trzeci, decydujący, punkt dla Duńczyków zdobył Jan Jorgensen, który pokonał Huberta Pączka 21:14, 21:13. W majowych mistrzostwach świata w Kuala Lumpur – obok Duńczyków i Polaków – Europę reprezentować też będą Niemcy, którzy z Warszawy wracają z brązowym medalem.
Słabo spisała się nasza żeńska drużyna. Nie wyszła z grupy, wygrała tylko jedno spotkanie: z Ukrainą 3:2. Triumfowały Dunki, w finale pokonały Rosjanki 3:2. Trzecie miejsce zajęły Niemki.
MĘŻCZYŹNI