– Mam wrażenie lekkiej schizofrenii – mówił “Rz” Zbigniew Waśkiewicz po spotkaniu Komisji Dyscyplinarnej PZN. Zeznania biegaczki nazywa zmarnowaną szansą na łagodniejszą karę. Waśkiewicz to prezes związku biatlonowego, wiceprezes PKOl, ale też rektor AWF w Katowicach, uczelni, na której Marek studiuje. Nawet on, jeden z czterech członków komisji powołanej po dopingowej wpadce, czuł, że odbija się od ściany.
– Kornelia miała problemy z logiką. Nie chce zrzucać winy za doping na doktora Witalija Trypolskiego, jednocześnie zapewnia, że sama nie brała żadnej zakazanej substancji, i że tylko doktor Trypolski robił jej zastrzyki. Zwracaliśmy jej uwagę, że to wewnętrznie sprzeczne. Nie dostaliśmy sensownej odpowiedzi. Pytaliśmy też, czy czytała słynny wywiad z Leonardo Piepolim, w którym kolarz mówi, że jego kara zaczęła się w momencie, gdy wziął doping. Bo biorąc go, zniszczył swoją godność. Ale chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, co mówimy – opowiada Waśkiewicz.
W komisji są jeszcze prof. Szymon Krasicki z krakowskiej AWF, Maria Twardoch z Komisji Rewizyjnej PZN i przedstawiciel Ministerstwa Sportu Rafał Piechota. Wczoraj pierwszy raz zebrali się w Krakowie. Wezwali Kornelię i trenera Wiesława Cempę, w poniedziałek mają przesłuchać Trypolskiego.
Liczą, że doktor przywiezie dokumenty, z których będzie wynikało, jakie dozwolone środki, o których mówi, podawał Kornelii. W poniedziałek mają także zeznawać m.in. wszyscy zawodnicy i zawodniczki z kadry A-mix, trenowanej przez Cempę.
– Trener przynajmniej był konsekwentny. Powtarzał, że nic nie wiedział. Tylko tak sobie myślę: jak trener nie wiedział, Kornelia nie wiedziała, to czy doktor Trypolski prowadził działalność charytatywną? Kupował doping za swoje i podawał? Nie wykluczamy, że już w poniedziałek zakończymy prace. Cudów nie dokonamy. Ale przynajmniej daliśmy wszystkim prawo do obrony – mówi Waśkiewicz.