Sprawa Igi Świątek. Jajko też może być zanieczyszczone środkami dopingującymi

Dlaczego kupiony w aptece bez recepty lek mógł zniszczyć karierę Igi Świątek i co musiała zrobić, żeby udowodnić niewinność - mówi dr Andrzej Pokrywka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant naukowy Polskiej Agencji Antydopingowej.

Publikacja: 29.11.2024 17:46

Iga Świątek

Iga Świątek

Foto: PAP/Marcin Cholewiński

Jak to możliwe, że w melatoninie, leku, który przyjęła Iga Świątek, dostępnym w polskiej aptece bez recepty, znalazła się zakazana w sporcie trimetazydyna?

Jedyne wytłumaczenie jest takie, że firma, która wyprodukowała ten lek ma w swoim portfolio lek z trimetazydyną i na zasadzie zanieczyszczenia krzyżowego doszło do takiej sytuacji.

Czy leki, a także suplementy diety, które stosują sportowcy często są zanieczyszczone?

Na przełomie XX i XXI wieku w suplementach dla sportowców znajdowały się substancje zabronione w sporcie, z reguły niezadeklarowane w składzie, a ich spożycie w wielu przypadkach dawało pozytywny wynik badań antydopingowych. Tym samym już ćwierć wieku środowisko sportowe zmaga się z problemem zanieczyszczonych lub zafałszowanych suplementów. Z lekami problem narasta od kilku lat. Zaczęło się od niesteroidowych leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych, które były zanieczyszczone diuretykami, czyli środami moczopędnymi. W tym roku wystąpiło już kilka przypadków na świecie związanych z zanieczyszczeniem leków trimetazydną, w tym ten dotyczący Igi Świątek.

Czytaj więcej

Iga Świątek miała pozytywny wynik testu antydopingowego. Co się stało i co ją czeka?

Jaki efekt dopingujący wywołuje u sportowców ten związek?

W lecznictwie jest wykorzystywany w chorobie niedokrwiennej serca. W największym skrócie – ma oszczędzać wykorzystanie tlenu w organizmie. Stąd też trimetazydyna wydawała się substancją, która mogłaby działać korzystnie szczególnie w sportach wydolnościowych. Związek ma przemodelować pracę mięśnia sercowego tak żeby na potrzeby energetyczne wykorzystywana była glukoza, a nie kwasy tłuszczowe. Do wyprodukowania jednej cząsteczki ATP (odpowiedzialnej za przenoszenie energii) potrzeba wtedy mniej tlenu niż kiedy substratem energetycznym są kwasy tłuszczowe.

Witold Bańka, prezydent Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) powiedział, że agencja rozważa, czy dalej utrzymywać ten związek na liście zabronionych środków. Dlaczego?

Także w piśmiennictwie naukowym pojawiły się takie głosy. Środowisko medyczne, w tym kardiologów, którzy wykorzystują trimetazydnę w leczeniu chorób serca, ma coraz więcej wątpliwości na temat skuteczności tego leku. Także zdania co do jego przydatności we wspomaganiu zdolności wysiłkowych są podzielone.

Czy więcej przypadków pozytywnych badań antydopingowych w związku z zanieczyszczeniem leków i suplementów pojawiło się dlatego, że nastąpił wysyp takich preparatów, czy dlatego, że aparatura badawcza jest bardziej czuła?

Mamy do czynienia z ogromnym postępem techniki analitycznej w laboratoriach antydopingowych. Urządzenia są bardzo czułe, a analitycy dysponują coraz większą wiedzą na temat metabolizmu substancji zabronionych i sposobu ich eliminacji z organizmu człowieka. Stale doskonalone metody analityczne wykrywają niewielkie stężenia zabronionych substancji. Wywołuje to problem, bo dziś więcej przypadków nieświadomego stosowania substancji zabronionych dotyczy nie tylko zanieczyszczonych leków i suplementów, ale także produktów spożywczych. Na przykład kukurydza, mąka, kasza czy płatki kukurydziane mogą być zainfekowane przez grzyby pleśniowe z rodzaju Fusarium, które powodują produkcję mykotoksyn metabilizujących się w organizmie człowieka do substancji zabronionych. Spożycie produktów pochodzenia zwierzęcego także może być przyczyną pozytywnych wyników badań antydopingowych, choćby ze względu na tuczenie zwierząt środkami anabolicznymi, czy zwiększanie efektywności hodowli przy użyciu środków farmakologicznych. Tym samym zabronione substancje można spożyć wraz z mięsem, mlekiem czy jajami kurzymi.

Podsumowując, laboratoryjnie mamy coraz więcej przypadków pozytywnych. Tylko, że wraz z ich wzrostem nie dochodzi do szybkiej modyfikacji przepisów antydopingowych. Na początkowym etapie postępowania niewinny sportowiec, u którego stwierdzono śladowe ilości substancji zabronionych, a w jego organizmie znalazły się w niezawiniony przez niego sposób, jest więc traktowany tak samo jak dopingowy oszust, który świadomie stosuje środki farmakologiczne.

Jak w takim przypadku odróżnić oszusta od niewinnego sportowca?

Antydopingowe reguły zakładają, odwrotnie niż w procesie sądowym, że to sportowiec musi udowodnić swą niewinność, a nie prokurator winę. Musi wyjaśnić w jaki sposób zakazana substancja znalazła się w jego organizmie. Niestety, przy tak śladowych ilościach nie zawsze się to udaje, bo trzeba wskazać źródło zakażenia.

Laboratoryjnie mamy coraz więcej przypadków pozytywnych. Tylko, że wraz z ich wzrostem nie dochodzi do szybkiej modyfikacji przepisów antydopingowych. Na początkowym etapie postępowania niewinny sportowiec, u którego stwierdzono śladowe ilości substancji zabronionych, a w jego organizmie znalazły się w niezawiniony przez niego sposób, jest więc traktowany tak samo jak dopingowy oszust.

Iga Świątek pokazała czarno na białym, że jest niewinna.

Najlepsi sportowcy często narzekają na częstotliwość kontroli dopingowych. Iga Świątek miała ich kilkadziesiąt w okresie kilku lat. Paradoksalnie, w podobnych przypadkach jak ten z udziałem naszej tenisistki, są beneficjentami tak restrykcyjnego programu antydopingowego, który dopuszcza tyle kontroli. Dzięki temu nie tylko agencje antydopingowe otrzymują mnóstwo danych, dzięki którym można – tak jak teraz u Igi – zawęzić czas narażenia na przyjęcie zakazanej substancji. Łatwiej wtedy jest znaleźć źródło zanieczyszczenia. Dużo gorzej mają sportowcy, którzy przechodzą jedną, dwie kontrole antydopingowe w roku. Oczywiście mowa o przypadkach, jeśli byliby posądzeni o naruszenie reguł antydopingowych i próbowali dowieść swojej niewinności.

Ale mimo to tenisistka sama musiała wykonać mnóstwo dodatkowych badań, aby udowodnić swą niewinność.

Poddała się analizie próbek włosów. W tym przypadku badania miały potwierdzić lub wykluczyć, czy zawodniczka przyjęła zabronioną substancję w ilości odpowiadającej  przynajmniej najmniejszej dawce terapeutycznej leku z trimetazydyną. Wynik badań potwierdził, że w tym przypadku mieliśmy do czynienia z zanieczyszczeniem produktu spożytego przez zawodniczkę, a nie z przyjęciem leku. W dwóch niezależnych laboratoriach przebadano również produkty, które stosowała zawodniczka i w jednym z nich – jak podano w komunikacie – stwierdzono zanieczyszczenie trimetazydyną. Zostało to potwierdzone w  laboratorium akredytowanym przez WADA, które wskazała agencja ITIA (Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa). Najważniejsze, że potwierdzono obecność śladowej ilości zabronionej substancji w partii leku, który przyjęła tenisistka.

To są kosztowne badania?

Nie wiem, jaki jest aktualnie koszt analiz leków i suplementów pod kątem obecności w nich substancji dopingujących, ale samo badanie próbki włosów, w zależności od ilości analizowanych w laboratorium segmentów, to koszt od 1000 euro w górę.

Nie każdego sportowca stać na to, aby udowodnić swoją niewinność?

Zdaję sobie z tego sprawę, zwłaszcza jeśli dotyczy to zawodników, którzy są rzadko kontrolowani. Wtedy naprawdę trudniej sportowcowi przedstawić dowody, które pomogą przekonać zespół orzekający czy panel dyscyplinarny, że nie stosował zakazanej substancji świadomie.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Doping Igi Świątek. Trzeba z tym żyć

Iga Świątek miała śladowe ilości trimetazydyny, zaledwie 0,05 ng/ml. Minimalne stężenie klostebolu miał Jannik Sinner. Czy nie należało zwiększyć progów wartości takich substancji?

Mówił o tym prezydent WADA Witold Bańka. Nie zawsze mamy tak jasną sytuację, choć tych przypadków nieintencjonalnego spożycia jest coraz więcej. Z drugiej strony może to być pole do manipulacji dla nieuczciwych zawodników, którzy stosując mikrodozowanie mogą próbować oszukać system. Tyle, że w przypadku trimetazydyny to nie ma sensu, skoro w wątpliwość jest podawana nawet skuteczność dawek terapeutycznych tego związku.

Czym różni się przypadek Igi Świątek i Jannika Sinnera. Oboje mieli pozytywny wynik badań antydopingowych, oboje mogą grać dalej. Pojawia się wiele głosów, że stało się tak, bo są w czołówce, mają pieniądze i sztab prawników za sobą.

Iga Świątek i Jannik Sinner wykazali „nieświadome przyjęcie substancji zabronionych”. Charakter substancji jest jednak inny i sposób w jaki substancja dostała się do organizmu - też inny. W organizmie Włocha wykryte zostały śladowe ilości klostebolu. To ta sama substancja, którą wykryto u polskiej kajakarki Doroty Borowskiej tuż przed igrzyskami w Paryżu. Nasza zawodniczka przedstawiła w sposób jasny scenariusz, w jaki znalazła się w jej organizmie. Lecząc poparzone łapy psa aplikowała mu lek z klostebolem w postaci sprayu. Poddała się analizie próbek włosów, umożliwiła zbadanie sierści psa, przedstawiła dowody wizyty u weterynarza, zakupu leku we Włoszech podczas zgrupowania. Trybunał Arbitrażowy uznał jej dowody za rzetelne, orzekł, że zawodniczka nie popełniła błędu wymagającego jej ukarania i Polka została dopuszczona do startu w igrzyskach. W przypadku Jannika Sinnera wiemy co było źródłem pozytywnego wyniku badań, ale nie mam wiedzy, w jaki sposób to udowodnił. Czy przeprowadzono u niego dodatkowe badanie laboratoryjne? Czy pobrano jakiekolwiek próbki od fizjoterapeuty, który miał stosować spray z klostebolem, a później miał kontakt z tenisistą podczas zabiegów odnowy biologicznej? Jeżeli są zastrzeżenia do Jannika Sinnera, to prawdopodobnie dotyczą procesu dowodowego, czy został on właściwie przeprowadzony.

Kamil Majchrzak odbył karę 13 miesięcy zawieszenia. Spadł na dno, stracił ranking, zaczynał swoją tenisową drogę od nowa. On także spożył środek dopingowy w zanieczyszczonym produkcie.

Chodziło o zanieczyszczenie suplementu, konkretnie napoju izotonicznego. Produkt był nabyty przez internet, co dla sportowca zawsze wiąże się z dużym ryzykiem. Panel dyscyplinarny widocznie uznał, że zawodnik nie dochował należytej staranności, mimo, że okoliczności i dowody wskazywały na nieintencjonalne przyjęcie zakazanej substancji.

Jeżeli są zastrzeżenia do Jannika Sinnera, to prawdopodobnie dotyczą procesu dowodowego, czy został on właściwie przeprowadzony.

Nie wierzę, że takie przypadki niewinnie oskarżonych o świadomie stosowany doping sportowców, biorących zanieczyszczone leki bądź suplementy, nie będą się powtarzać.

Jeszcze w 2011 i 2012 roku 30 procent pozytywnych wyników kontroli dopingu w Polsce było rezultatem stosowania suplementów, w których znajdowały się środki dopingujące, z reguły niezadeklarowane na etykietach tych preparatów. Rosnąca świadomość sportowców, trenerów, członków zespołów medycznych, działania firm specjalizujących się w dostarczaniu produktów na rynek profesjonalnego sportu, które znacząco zwiększyły dbałość o jakość oferowanych wyrobów, mając świadomość, że najmniejsza wpadka może przyczynić się do eliminacji z rynku, spowodowały, ze dziś mamy na całym świecie od 6 do 9 procent takich przypadków. Jednak nie ma możliwości, aby przebadać wszystkie suplementy, pod kątem potencjalnych zanieczyszczeń. Tak, takie przypadki zapewne będą się powtarzać.

Jak to możliwe, że w melatoninie, leku, który przyjęła Iga Świątek, dostępnym w polskiej aptece bez recepty, znalazła się zakazana w sporcie trimetazydyna?

Jedyne wytłumaczenie jest takie, że firma, która wyprodukowała ten lek ma w swoim portfolio lek z trimetazydyną i na zasadzie zanieczyszczenia krzyżowego doszło do takiej sytuacji.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Iga Świątek ogłosiła zmiany w sztabie. Koniec czteroletniej współpracy
Tenis
Kim w sztabie Huberta Hurkacza będzie Ivan Lendl, a kim Nicolás Massú?
Tenis
Hubert Hurkacz ogłosił nazwiska nowych trenerów
Tenis
Słowa wsparcia, chłodna analiza, gorzka ironia. Reakcje na sprawę Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Tenis
Iga Świątek miała pozytywny wynik testu antydopingowego. Co się stało i co ją czeka?
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką