Rumunia: nowe życie bez Hagiego

Nie ma dziś w kadrze piłkarza dorównującego Gheorghe Hagiemu talentem, ale nie ma też dawnych kłótni i buntów

Publikacja: 16.05.2008 02:35

Rumunia: nowe życie bez Hagiego

Foto: Rzeczpospolita

To będzie dla Rumunów pierwszy wielki turniej od ośmiu lat i ich pierwsze mistrzostwa Europy bez Hagiego. Od Euro 1984, na które pojechał jako nastoletni rezerwowy, przez wszystkie mundiale lat 90., mistrzostwa Europy 1996 i 2000 genialny rozgrywający był zawsze tam, gdzie działo się coś ważnego dla reprezentacji. Najskuteczniejszy piłkarz w historii rumuńskiej kadry, jej przywódca i talizman. Pierwszy do strzelania goli, ale i do rządzenia, gotowy zaryzykować dobro drużyny, byle wyszło na jego. Zanim w 2001 r. z wyjątkowego piłkarza zmienił się w trenera jakich wielu, przygotował swoją ostatnią intrygę.

Jesienią 1999 r. reprezentacja Rumunii zapewniła sobie awans do mistrzostw Europy w Belgii i Holandii. Zrobiła to w świetnym stylu, nie przegrywając żadnego meczu. Gdy zostało już tylko podzielić premie i czekać na losowanie finałów, okazało się, że nie wszystkim jest ze sobą po drodze. Hagi uznał, że trener Victor Piturca podzielił pieniądze niesprawiedliwie, a poza tym wyraźnie nie przepada za jego menedżerem Ioanem Becalim.

W spór włączyli się też ze swoimi żalami Dan Petrescu oraz Gica Popescu i trener stracił stanowisko jeszcze przed losowaniem. Na turniej, który okazał się pożegnaniem tamtego pokolenia piłkarzy, pojechał z kadrą Imre Jenei. Rumuni wyszli z grupy kosztem Niemców i Anglików, ale w ćwierćfinale przegrali z późniejszymi wicemistrzami Włochami. Na kolejny awans do wielkiego turnieju czekali aż do teraz. Piturca na powrót do kadry – pięć lat.

Do mundialu w 2006 r. reprezentacji wprowadzić nie potrafił, ale eliminacje mistrzostw Europy Rumuni przeszli bez problemów. Wygrali grupę m.in. z Holandią i Bułgarią, jedyna porażka przydarzyła im się, gdy mieli już zapewniony awans.

Piturca sam był świetnym piłkarzem, najlepszym strzelcem Steauy Bukareszt w sezonie, w którym zdobywała Puchar Europy, jednym z najskuteczniejszych piłkarzy Europy w połowie lat 80. W całej karierze strzelił ponad 200 bramek, ale urodził się kilka lat za wcześnie, by przejść do legendy jak Hagi, Popescu czy Petrescu. Rozminął się z największymi sukcesami kadry, na Zachód – do Racingu Lens – mógł wyjechać dopiero po trzydziestce. Dziś wielu kibiców z Pucharem Europy zdobytym przez Steauę kojarzy bardziej Hagiego niż Piturcę, choć ten pierwszy przyszedł do klubu dopiero w 1987 r.

Trener Rumunów to człowiek z misją. Zakochany w taktyce, opanowany, ale kiedy trzeba – surowy i bardzo uparty. Nie wahał się odesłać do domu Adriana Mutu, największej dziś gwiazdy rumuńskiej piłki, gdy na jednym ze zgrupowań napastnik Fiorentiny był bardziej przejęty przygotowaniami do chrztu córeczki niż zbliżającym się meczem.

U obecnego trenera kadry zasady są jasne: nikt nie może być większy od drużyny, pomagamy sobie i idziemy do celu prostą drogą, bez dodatkowych atrakcji. Gdy jeden ze znanych rumuńskich dziennikarzy chciał wymusić od Piturcy łapówkę za to, że będzie dobrze mówił o nim i o reprezentacji w swoim programie telewizyjnym, trener pozwał go do sądu. Dopiero wtedy o podobnych propozycjach korupcyjnych zaczęli mówić piłkarze, m.in. Cristian Chivu.

Korupcja to zresztą temat, który powraca w Rumunii bez końca. O kupowanych tytułach mistrza kraju, przekrętach sędziów i prezesów krążą takie opowieści, że rumuńska wersja „Piłkarskiego pokera” musiałaby być tasiemcowym serialem. A prezes Steauy Bukareszt Gigi Becali grałby w każdym odcinku. Pod koniec tego sezonu policja złapała jego wysłanników, gdy wręczali 1,7 mln euro działaczom klubu, który miał zagrać w ostatniej kolejce z liderem, CFR Cluj. Urząd antykorupcyjny jest zdania, że to było nielegalne motywowanie innej drużyny, za które grozi więzienie. Becali śmieje im się w twarz, twierdząc, że za te 1,7 mln euro wysłannicy Steauy mieli kupić czekoladę.

Piturca stara się być ponad to wszystko. Gdy po losowaniu grup finałowych Euro 2008 fotoreporterzy zaprosili do wspólnego zdjęcia trenerów Włoch, Francji, Holandii i Rumunii, ten ostatni jako najwyższy stanął w środku. Trzymał Puchar Henri Delaunaya razem z Marco van Bastenem i całkiem przekonująco udawał radość z tego, że jest w takim towarzystwie.

– Różnica między grupowymi rywalami a nami jest taka, że my jesteśmy nieporównanie bardziej głodni sukcesu – mówi Daniel Niculae, napastnik Auxerre. Atak jest największą siłą rumuńskiej reprezentacji, tu gra lider kadry Adrian Mutu. Dla niego obecne sukcesy to kariera po karierze. Jesienią 2004 r. wydawał się piłkarzem skończonym. Wyrzucony z Chelsea za zażywanie kokainy, zawieszony przez angielską federację, z życiem prywatnym zrujnowanym przez kolejne romanse.

Wrócił do Włoch, gdzie zawsze czuł się najlepiej. Przed transferem do Chelsea był piłkarzem Interu, Verony i Parmy. W tej ostatniej spotkał trenera Cesare Prandellego, o którym dziś mówi „mój ojciec, brat i przyjaciel”. Spotkali się ponownie w 2006 r., gdy Mutu, odchodząc z degradowanego karnie za korupcję Juventusu, trafił do Fiorentiny.

Mutu ma wszystko, czego potrzebuje napastnik: świetny strzał, drybling, przyspieszenie, do tego jest na boisku pracowity, ale potrzebuje trenera, który mu zaufa. Prandelli i Piturca to zrobili. Mutu grał w Serie A tak, że wybrano go na najlepszego obcokrajowca 2007 r., w reprezentacji strzelił sześć goli w eliminacjach i stał się ich głównym bohaterem. Ożenił się po raz drugi, uspokoił.

Drużyna zbudowana przez Piturcę gra ładnie, jest skuteczna w stałych fragmentach gry, trener dobiera jej ustawienie do konkretnego rywala. Ma w kim wybierać, zwłaszcza w ataku: młody Ciprian Marica gra w VfB Stuttgart, jest wspominany już Daniel Niculae, po długiej przerwie powołania znów dostaje Marius Niculae, kiedyś napastnik m.in. Sportingu Lizbona i Standardu Liege, dziś odbudowujący karierę w lidze szkockiej.

Boczny obrońca Razvan Rat z Szachtara Donieck słynie z rajdów lewą stroną, a środkowy obrońca Dorin Goian ze Steauy Bukareszt – z racji wzrostu nazywany Guliwerem – strzela gole częściej niż niektórzy pomocnicy kadry. Wiedzą coś o tym piłkarze Zagłębia Lubin.

Dla Goiana, znanego z dośrodkowań pomocnika Banela Nicolity czy efektownie grającego Nicolae Dicy Euro 2008 będzie szansą na transfer do dobrego zagranicznego klubu. W Steaule Bukareszt osiągnęli już wszystko, co mogli.

W szerokiej kadrze na Euro znalazło się aż 14 piłkarzy z ligi rumuńskiej, pozostali grają w uznanych zagranicznych klubach: Cristian Chivu, jeden z najbardziej eleganckich, ale i pechowych obrońców (zapowiedział, że wybijany ciągle bark zoperuje po Euro) w Interze, Cosmin Contra w Getafe, Paul Codrea w Sienie, Stefan Radu w Lazio. Tylko z bramkarzami Piturca ma problem. Musi wybierać między zasłużonym, ale słabym ostatnio Bogdanem Lobontem a mniej znanym, za to będącym w dobrej formie, Danutem Comanem. W grupie z mistrzami świata, wicemistrzami i Holandią niewielu daje Rumunom szanse, ale oni już osiem lat temu, gdy mieli za grupowych rywali Niemców, Anglików i Portugalczyków, pokazali, ile są warte takie przewidywania. Dlaczego mieliby drżeć np. przed Holandią, skoro w ostatnich eliminacjach pokonali ją u siebie i zremisowali na wyjeździe?

Bramkarze

Bogdan Lobont (Dinamo Bukareszt), Danut Coman (Rapid Bukareszt), Marius Popa (Politehnica Timisoara)

Obrońcy

Cosmin Contra (Getafe), Gabriel Tamas (AJ Auxerre), Cristian Sapunaru (Rapid Bukareszt), Dorin Goian, Sorin Ghionea (obaj Steaua Bukareszt), Cosmin Moti (Dinamo Bukareszt), Stefan Radu (Lazio Rzym), Razvan Rat (Szachtar Donieck), Cristian Chivu (Inter Mediolan)

Pomocnicy

Florentin Petre (CSKA Sofia), Paul Codrea (AC Siena, Włochy), Mirel Radoi, Ovidiu Petre, Nicolae Dica, Banel Nicolita (wszyscy Steaua Bukareszt), Adrian Cristea (Dinamo Bukareszt), Razvan Cocis (Lokomotiw Moskwa)

Napastnicy

Adrian Mutu (Fiorentina), Ciprian Marica (VfB Stuttgart), Daniel Niculae (AJ Auxerre), Florin Bratu (Dinamo Bukareszt), Ciprian Deac (CFR 1907 Cluj), Marius Niculae (Inverness)

Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali