Tuż przed świętami (20 grudnia) na ring w Zurychu wyjdzie 46-letni Evander Holyfield, by walczyć o piąty tytuł mistrza świata z rosyjskim olbrzymem Nikołajem Wałujewem. Trudno jednak w tym pojedynku liczyć na podobną sensację, jaką 14 lat temu sprawił o rok od Holyfielda młodszy George Foreman, nokautując Michaela Moorera.
Polacy też będą mieli swoje przedświąteczne emocje. 30 listopada w Katowicach Rafał Jackiewicz (waga półśrednia) będzie bronił tytułu mistrza Europy w pojedynku ze Słoweńcem Janem Zaveckiem, a 11 grudnia Tomasz Adamek zmierzy się w Newark (USA) z Amerykaninem Steve’em Cunninghamem i spróbuje odebrać mu pas IBF w kategorii junior ciężkiej. To będzie polski pojedynek 2008 roku.
Odpowiedź na pytanie, który z hitów późnej jesieni przyniesie największy dochód, znana jest przed pierwszym gongiem. De La Hoya (35 lat) to maszynka do robienia pieniędzy i nie inaczej będzie w Las Vegas, gdy wyjdzie na ring z Filipińczykiem Mannym Pacquiao. Rekordu pay per view (2,4 mln sprzedanych dekoderów, po 60 dolarów każdy), który został ustanowiony przy okazji walki z Floydem Mayweatherem juniorem, pewnie nie pobije, ale wynik powinien być i tak znakomity.
„Król Filipin” Pacquiao to mistrz w czterech wagach (ostatnio w lekkiej), najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie, a „Złoty chłopiec” był czempionem nawet w wadze średniej. Różnica warunków fizycznych będzie więc widoczna, choć pojedynek odbędzie się w kategorii półśredniej.
[wyimek]Tomasz Adamek też chce zarabiać miliony dolarów, dlatego przeprowadził się do USA i tam 11 grudnia stoczy kolejną walkę o mistrzostwo świata[/wyimek]