Zagłębie dogoniło lidera z Łodzi i już teraz może się cieszyć z awansu, bo w przyszłym tygodniu dostanie kolejne trzy punkty za walkower w spotkaniu z Kmitą.
W piątek Zagłębie udowodniło, że zasługuje na grę w ekstraklasie. 10 tysięcy kibiców wprawili w euforię piłkarze w tym sezonie niezawodni. Bułgarski napastnik Ilijan Micanski bardzo zbliżył się do tytułu króla strzelców, zdobył trzy kolejne bramki (ma ich już 25), Szymon Pawłowski dołożył jedną.
Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że Zagłębie będzie miało problemy, by awansować. Rundę jesienną zakończyło wprawdzie na pierwszym miejscu, ale coś zaczęło się psuć, gdy Dariusza Fornalaka zastąpił Robert Jończyk. Zmiana na stanowisku trenera nie wpłynęła dobrze na zawodników i wydawało się, że marzenia o powrocie do ekstraklasy będzie trzeba odłożyć na przyszły rok. Mechanizm zaczął znów sprawnie funkcjonować po przyjściu Oresta Lenczyka: Zagłębie wygrało siedem z ośmiu meczów.
W piątek świętował Lubin, w niedzielę prawdopodobnie świętować będzie Łódź. Widzew od ekstraklasy dzieli tylko punkt. Zespół Pawła Janasa przed własną publicznością jeszcze nie przegrał. Teraz sprawdzi Znicz, który był przez kilka tygodni liderem, ale nie potrafił wygrać żadnego z pięciu ostatnich meczów i spadł na piąte miejsce. Władze klubu zareagowały rutynowo: trenera Dariusza Kubickiego zastąpił Krzysztof Chrobak. Pracował już w Pruszkowie cztery lata temu, przegrał baraże o II ligę z Ruchem Chorzów. Chrobak nie musi się martwić o posadę, pozostanie trenerem, nawet jeśli Znicz nie awansuje.
Podbeskidzie może w ten weekend uciec rywalom do gry w barażach. W sobotę zmierzy się w Bielsku-Białej z Turem, zespołem rozbitym, który nie wygrał wiosną żadnego spotkania.