Szczególnie w niedzielę kandydaci do miejsc na podium w Paryżu staną przed próbą, w której trudno już będzie im maskować swoje prawdziwe możliwości.
Od tygodnia w klasyfikacji generalnej Tour de France nic się nie zmienia. Prowadzi Włoch Rinaldo Nocentini z AG2R przed dwoma liderami kazachskiej grupy Astana – Hiszpanem Alberto Contadorem – 6 sekund straty i Amerykaninem Lance’em Armstrongiem – 8 sekund. Jedyna zmiana w czołowej dziesiątce to wycofanie się w piątek innego Amerykanina z Astany Leviego Leipheimera, czwartego w klasyfikacji generalnej, co osłabia siłę ekipy Johana Bruyneela przed decydującymi etapami.
Nocentini wywalczył żółtą koszulkę 10 lipca na etapie do Arcalis w Andorze, pierwszym w wyścigu z metą wytyczoną na stromym i długim podjeździe. W niedzielę czeka kolarzy drugi prawdziwie górski etap – 207,5 km: start w Pontarlier, po 9 kilometrach wjazd do Szwajcarii, meta w Verbier, położona na wysokości 1468 m n.p.m. Od poziomu 473 m trzeba się na nią wspinać przez ponad 30 kilometrów, a na ostatnim 8,8-kilometrowym odcinku średnie przewyższenie wynosi 7,5 procent. Taki profil to najlepsza okazja dla Contadora, by pokazać, że jest silniejszy od Armstronga i zasługuje na zwycięstwo w Paryżu. A może ktoś z rywali potrafi zaskoczyć tych jedynych w peletonie kolarzy, którzy już wygrywali Tour de France.
W sobotę 199-kilometrowy etap z Colmar do Besancon po pofałdowanym terenie, gdzie spokojnie w peletonie już raczej nie będzie. Wielu specjalistów ucieczek szukać na nim będzie ostatniej szansy, bo w ostatnim tygodniu już tylko góry i jazda na czas w Annecy.
[i]Transmisje w Eurosporcie – sobota: 14.15; niedziela: 15.45. [/i]