Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni

Groźne wypadki w wyścigach kolarskich rozpoczęły dyskusje o środkach mających zabezpieczyć zawodników. Jednym z nich ma być ograniczenie prędkości.

Publikacja: 01.03.2025 08:15

Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni

Foto: AFP

Nie ma wyścigu bez coraz groźniej wyglądających upadków. Kolarze są coraz lepiej wytrenowani, mają lepszy sprzęt, w walce o zwycięstwa, punkty do rankingu, które zapewniają im później lepsze kontrakty, podejmują maksymalne ryzyko.

W Polsce jeden z najbardziej spektakularnych wypadków miał miejsce blisko pięć lat temu. Na finiszu 2. etapu Tour de Pologne w Katowicach Holender Dylan Groenewegen odbił w prawo, dziś wiadomo, że celowo, blokując drogę swojemu rodakowi Fabio Jakobsenowi. Poszkodowany uderzył w barierki przy prędkości 80 km/godz. Był w stanie śpiączki farmakologicznej. Istniało zagrożenie utraty życia. Miał urazy twarzoczaszki, stracił niemal wszystkie zęby. Rehabilitacja trwała blisko dziewięć miesięcy. Wrócił do startów.

Upadali jak kostki domina

Katowicki przypadek był czytelny. Zawinił przede wszystkim człowiek, dopiero w dalszej kolejności warunki. Finisz przed halą „Spodek” prowadził z górki, przez co kolarze przekraczali zdroworozsądkową prędkość. Po wypadku dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang zrezygnował z tego sprintu. W kolejnych edycjach wprowadził też na metach dodatkowe zabezpieczenia.

Czytaj więcej

Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany

Ale zdarzeń, w których kolarze upadają, odnoszą ciężkie kontuzje jest bez liku i należą najczęściej do nieprzewidywalnych. W ubiegłym roku podczas Wyścigu Dookoła Kraju Basków wypadkowi uległ dwukrotny zwycięzca Tour de France Jonas Vingegaard. Najpierw upadł jeden kolarz, za nim kolejni, wśród nich właśnie Duńczyk. Stracił blisko miesiąc. Nie był w stanie powalczyć z Tadejem Pogacarem o żółtą koszulkę w Tour de France. Prawdopodobnie wypadek spowodowała nierówność na jezdni.

Podczas sprintów do kraks dochodzi co wyścig. Kilka tygodni temu miał miejsce zupełnie inny incydent. Podczas Etoile des Besseges na trasie pojawił się samochód. Kolarze zaczęli gwałtownie hamować. Upadali jak kostki domina. Jeden z nich trafił do szpitala. Z rywalizacji – w proteście przeciw „problemom z bezpieczeństwem” – wycofało się aż dziewięć drużyn.

Ograniczenie prędkości w wyścigach

Bezpieczeństwo na wyścigach to obecnie jeden z głównych przedmiotów dyskusji w peletonie. – Z roku na rok czujemy się coraz bardziej zagrożeni, ponieważ jeździmy coraz szybciej, a niektórzy wiele ryzykują – mówi w „L’Equipe” francuski kolarz Julian Alaphilippe. – To powinien być priorytet nie podlegający dyskusji. Wyścig musi być bezpieczny – apeluje zwyciężca Tour de France z 2018 roku Walijczyk Geraint Thomas.

Jednym ze sposobów, by je zagwarantować, jest zdaniem niektórych dyrektorów grup kolarskich i samych kolarzy, ograniczenie prędkości. To wydają się nielogiczne, „wbrew naturze” rywalizacji najlepszych i najszybciej jeżdżących na rowerach zawodników na świecie, wręcz niezrozumiałe, ale pomysł taki istnieje.

Tylko jak go wdrożyć w życie?

Sprzęt jest za dobry

Większość pytanych we francuskim dzienniku „L’Equipe” mówi, że jedynym sposobem jest wprowadzenie zmian w sprzęcie. Istniał projekt, aby w rowerach montować poduszki powietrzne, ale postulaty dotyczą raczej zastosowania ograniczeń.

Czytaj więcej

Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa

Belg Wout Van Aert sugeruje zmniejszenie i ujednolicenie liczby przełożeń i ząbków w kasetach. Zmniejszy to jego zdaniem ryzyko groźnych w skutkach masowych upadków i karamboli, bo szybszy rower to dłuższa droga hamowania. Tylko wtedy pojawia się nowe zagrożenie. Peleton staje się bardziej zwarty, mniej rozciągnięty, ryzyko upadków staje się więc równie wysokie.

Wielu kolarzy nawołuje do regulacji opon i tu widzi możliwość zmniejszenia prędkości, a przy tym zagwarantowania większej stabilności na zakrętach. Poważnie rozważane są zmiany rozmiaru kierownicy albo wysokości obręczy kół. W ten sposób kolarstwo poszłoby w stronę Formuły 1. 

Producentom rowerów nie zależy na regulacjach

Z tymi pomysłami jest jednak jeden istotny problem. Producentom sprzętu nie zależy na takich ograniczeniach. Wszystkie wielkie firmy chcą wprowadzać innowacje, które zwiększają prędkość. Dzięki temu bowiem sprzedają więcej rowerów.

Międzynarodowa Federacja Kolarska (UCI), myśląc o bezpieczeństwie kolarzy, od tego sezonu wprowadziła system żółtych kartek. Zawodnicy łamiący zasady bezpieczeństwa mogą być zawieszeni na określony czas w zależności od liczby otrzymanych kartek. Coraz bardziej zaniepokojeni kolarze i dyrektorzy grup zawodowych pewnie niedługo wywrą presję na UCI, aby wprowadzić bardziej odważne regulacje poprawiające bezpieczeństwo na trasach wyścigu. 

Nie ma wyścigu bez coraz groźniej wyglądających upadków. Kolarze są coraz lepiej wytrenowani, mają lepszy sprzęt, w walce o zwycięstwa, punkty do rankingu, które zapewniają im później lepsze kontrakty, podejmują maksymalne ryzyko.

W Polsce jeden z najbardziej spektakularnych wypadków miał miejsce blisko pięć lat temu. Na finiszu 2. etapu Tour de Pologne w Katowicach Holender Dylan Groenewegen odbił w prawo, dziś wiadomo, że celowo, blokując drogę swojemu rodakowi Fabio Jakobsenowi. Poszkodowany uderzył w barierki przy prędkości 80 km/godz. Był w stanie śpiączki farmakologicznej. Istniało zagrożenie utraty życia. Miał urazy twarzoczaszki, stracił niemal wszystkie zęby. Rehabilitacja trwała blisko dziewięć miesięcy. Wrócił do startów.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa
Inne sporty
Super Bowl. Wysokie loty Orłów
doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”