Bartosz Kizierowski z piątką swych podopiecznych przyleciał z Malagi, gdzie trenowali od 30 czerwca. Sam zdecydował, że skoncentruje się tylko na pracy trenerskiej, choć podczas mistrzostw Polski wywalczył kwalifikację w stylu grzbietowym. Stwierdził jednak, że nie widzi szans na dobry wynik.
– Tym bardziej że pływanie stylem grzbietowym na otwartym basenie jest dla mnie trudne. Płynąc na plecach, muszę mieć nad głową jakiś punkt odniesienia, który pozwala mi zachować właściwy tor. Na krytym basenie zawsze coś takiego sobie znajdę. Gorzej, gdy mam nad sobą tylko niebo. Wtedy, zdarza się, że wpadam w liny – mówi Kizierowski i od razu dodaje, że teraz najważniejsze dla niego są wyniki tych, których przygotowywał do startu w Hiszpanii.
Jego oczko w głowie to sztafeta 4x100 m stylem dowolnym. Polacy mają w tym sezonie szósty czas na świecie. – Faworytami są Francuzi, jak zawsze groźni będą Amerykanie. Wystarczy przypomnieć sobie igrzyska w Pekinie i to, co zrobił Jason Lezak na ostatniej zmianie, gdy wyprzedził Alaina Bernarda.
Lista kandydatów do medali jest znacznie dłuższa. Są na niej Rosjanie, Australijczycy, Brazylia, Szwecja.
Na pierwszej zmianie popłynie Konrad Czerniak. Później Marcin Tarczyński, Łukasz Gąsior i Mateusz Sławiński. Długo pracowali nad zmianami, nad taktyką. Jedni lubią zaczynać sztafetę, inni ją kończyć. We wtorek, jeszcze w Maladze, dostali kostiumy Areny: X-Glide. Takie, w których pływają najlepsi. Przymierzyli, wskoczyli do wody. – Jest dobrze, nikt nie narzeka – twierdzi Kizierowski.