Spryt przy zagraniach sytuacyjnych, połączony z tzw. czuciem piłki, zjednuje sympatyków naszej Agnieszce Radwańskiej, ale zdecydowanie przebiła Polkę w tym sezonie Samantha Stosur. Zwłaszcza serwis i wolej Australijki robią wrażenie. Od wielkiej Martiny Navratilovej, a może od Jany Novotnej, nie było w kobiecym tenisie tak ciekawej zawodniczki.
W minioną niedzielę w Carson zmęczona 25-latka z Brisbane przegrała z Włoszką Flavią Pennettą szansę na pierwszy tytuł. Po drodze zdążyła jednak zgasić kilka gwiazdek mniejszego kalibru i dość łatwo jedną dużą, Serbkę Anę Ivanović. Tydzień wcześniej, w Stanford, Australijka w wielkim stylu ograła Serenę Williams. Na początku sezonu, w Miami, Dinarę Safinę i Amelie Mauresmo.
Przebojem przemaszerowała przez Roland Garros. Zatrzymała się w półfinale, gdzie dosłownie kilka piłek zabrakło jej do sukcesu z późniejszą mistrzynią Swietłaną Kuzniecową. Paryski występ Samanthy uruchomił w jej ojczyźnie lawinę wspomnień. Australia była tenisową potęgą w latach powojennych. Legendarni mistrzowie pojawiali się jeden za drugim, wszyscy potrafili genialnie serwować i odbijać piłkę wolejem. Dopiero gdy chłopcy trenera Harry’ego Hopmana ruszyli w świat, wyszła na jaw tajemnica ich sukcesów. Na australijskich kortach naukę, a potem każdy trening zaczynano od serwisu i odbić z powietrza, a dopiero na deser była gra z linii końcowej. Stosur też przeszła taką edukację.
Dwa lata temu Australijka miała kłopoty zdrowotne, ale po boreliozie, przeniesionej przez kleszcza, na szczęście nie ma śladu. Swoją mocną pozycję budowała poprzez grę podwójną, gdzie została nawet nr. 1 na świecie. Teraz – wzorem Czecha Radka Stepanka i wcześniej choćby naszego Wojciecha Fibaka – swoje deblowe doświadczenia wykorzystuje w singlu. Podanie Australijki, szczególnie to drugie, z tzw. kickiem, jest wzorowe. Gwałtowny ruch okrężny wykonany nadgarstkiem sprawia, że główka rakiety oplata się dookoła piłki, ta zaś, po opuszczeniu strun, leci szerokim łukiem, wysoko odbija się od podłoża i ucieka rywalce w bok. Wolej i smecz w wykonaniu Samanthy też są uderzeniami do naśladowania.
Stosur to jedna z niewielu kobiet, które nie uciekają na widok siatki, a odbijając piłkę z powietrza, nie tylko się bronią, ale i atakują. To wielkie szczęście, że w cyklu WTA Tour gra jeszcze ktoś taki, bo dzięki temu możemy sobie uświadomić, że tenis jednak różni się od trzepania dywanu.