Zwycięstwo z uśmiechem na ustach

Manny Pacquiao wygrał z Miguelem Angelem Cotto w 12. rundzie przez techniczny nokaut

Publikacja: 16.11.2009 03:32

Manny Pacquiao (z prawej) zdeklasował mistrza świata Miguela Angela Cotto. Teraz czeka na Floyda May

Manny Pacquiao (z prawej) zdeklasował mistrza świata Miguela Angela Cotto. Teraz czeka na Floyda Mayweathera juniora

Foto: AFP

16,5 tysiąca ludzi, które do ostatniego miejsca wypełniło MGM Grand Garden Arena w Las Vegas, mogło podziwiać kosmiczną szybkość i niesamowity pięściarski kunszt 31-letniego Filipińczyka.

Z uśmiechem na ustach rozprawił się on z 29-letnim Portorykańczykiem Miguelem Angelem Cotto, mistrzem świata organizacji WBO w wadze półśredniej.

[srodtytul]Większy przegrał[/srodtytul]

Walka została przerwana przez sędziego ringowego Kenny’ego Baylessa w ostatnim starciu, ale i tak zwycięstwo Pacquiao nie podlegało dyskusji. Po 11 rundach najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie wagowe prowadził zdecydowanie u wszystkich sędziów: 109 – 99, 108 – 99,108 – 100.

Tych, którzy wierzyli w Cotto, było wielu. Podkreślali, że jest większy i silniejszy, że jego ciosy na korpus odbiorą oddech drobniejszemu Pacquiao. Ale trener Filipińczyka Freddie Roach powtarzał: – Manny jest szybszy i bije mocniej niż kiedykolwiek. Wygra w dziewiątej, dziesiątej rundzie, ale jeśli nadarzy się okazja, zrobi to wcześniej – mówił Roach.

Po pierwszym starciu widzowie w MGM Grand bili brawa na stojąco. Obaj pięściarze spisywali się fantastycznie. Druga runda była równie efektowna i wyrównana, choć pewnym zaskoczeniem był fakt, że lewe sierpy Cotto bite na korpus Filipińczyka dość łatwo dochodziły celu. Zdaniem Roacha Pacquiao zaczął za mocno, a później zbyt długo zostawał przy linach. – Mógł zakończyć pojedynek trzy rundy wcześniej, zanim Cotto zaczął unikać walki – skomentował.

Portorykańczyk po raz pierwszy padł na deski w trzecim starciu. Widownia skandowała: „Manny, Manny”, gdy ten trafił mistrza krótkim prawym sierpowym. Cotto wstał szybko, ale Kenny Bayless nie miał wątpliwości, że trzeba go liczyć.

Drugi raz Portorykańczyk upadł na matę ringu kilka minut później, w czwartej rundzie, tym razem po lewym sierpowym. – Nie widziałem tych uderzeń, były tak szybkie – przyzna po oficjalnym ogłoszeniu werdyktu. A jego trener Joe Santiago doda: – Wszyscy wiedzą, że Manny jest bardzo szybki, ale nie sądziliśmy, że jego ciosy są tak mocne.

Po drugim liczeniu kontrolę nad przebiegiem pojedynku przejął już Pacquiao. Jego rywal nie dawał wprawdzie za wygraną, atakował, trafiał, ale te ciosy nie robiły na „Packmanie” wrażenia.

– Wiedziałem, że nie mogę się śpieszyć, że muszę być cierpliwy i nie wolno mi ulegać panice, nawet gdy on mocno trafiał – tłumaczył szczęśliwy Pacquiao. – Mieliśmy określony plan, presja od pierwszego do ostatniego gongu – wyjaśniał Roach, a zapytany kto będzie kolejnym rywalem Filipińczyka, odpowiedział: – Został tylko Mayweather.

[srodtytul]Ucieczka i pogoń [/srodtytul]

Od siódmej rundy Cotto walczył już tylko, by przetrwać. Krew z rozbitego lewego łuku brwiowego ograniczała mu pole widzenia, a zapuchnięta i porozbijana twarz była najlepszym dowodem, kto w tym pojedynku bije, a kto jest bity.

W ósmym starciu mistrz świata zaczyna uciekać, a Filipińczyk rusza w pogoń. W dziesiątym nieco zwolnił, Cotto zadał kilka ciosów z defensywy i dlatego dwóch z trójki sędziów wypunktowało tę rundę na jego korzyść.

W przedostatniej Portorykańczyk postawi przez chwilę na atak, szukając w nim ostatniej szansy na sukces, ale pod koniec jest już na granicy nokautu. To właśnie w przerwie pomiędzy 11. i 12. starciem trenerzy będą chcieli go poddać, ale mistrz się nie zgodzi. Kilka minut wcześniej jego żona, nie mogąc patrzeć na to, co się dzieje, wyszła z sali. W 55. sekundzie ostatniej rundy po dwóch mocnych prawych Pacquiao sędzia skróci męki ambitnego Portorykańczyka i zakończy pojedynek.

– Szanowałem Manny’ego przed walką, a teraz szanuję jeszcze bardziej. Był niesamowity. To prawdopodobnie najlepszy bokser, z jakim kiedykolwiek walczyłem – powie na koniec krwawiący z obu rozbitych łuków brwiowych Cotto. To jego druga porażka w karierze przy 34 wygranych. Pacquiao odniósł 50 zwycięstwo, zdobył piąty tytuł mistrza świata w piątej kategorii wagowej (zaczynał w muszej). Teraz na jego drodze został już tylko jeden pięściarz – niepokonany Amerykanin Floyd Mayweather junior.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=j.pindera@rp.pl]j.pindera@rp.pl[/mail][/i]

16,5 tysiąca ludzi, które do ostatniego miejsca wypełniło MGM Grand Garden Arena w Las Vegas, mogło podziwiać kosmiczną szybkość i niesamowity pięściarski kunszt 31-letniego Filipińczyka.

Z uśmiechem na ustach rozprawił się on z 29-letnim Portorykańczykiem Miguelem Angelem Cotto, mistrzem świata organizacji WBO w wadze półśredniej.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?