Włoch Giacobbe Fragomeni został poddany w ósmej rundzie, po trzecim liczeniu i mistrzowski pas w wadze junior ciężkiej należy do Polaka.
– Wyślę cię na emeryturę – mówił Włodarczyk do Fragomeniego w spocie reklamowym, który zapowiadał pojedynek w Łodzi. Wygląda na to, że dotrzymał słowa. Ponad 10 tysięcy ludzi na trybunach największej hali sportowej w Polsce powitało 41-letniego Włocha gwizdami, by chwilę później wstać z miejsc i krzyczeć „Diablo”, „Diablo”, gdy Włodarczyk szedł do ringu. Pierwszemu towarzyszyły ostre dźwięki Metaliki, drugiemu utwór „Rażony piorunem” grupy AC/DC. – Miałem pustkę w głowie. Bałem się, co będzie, jak zawiodę najbliższych – zwierzał się później „Diablo” dziennikarzom.
– Nie może walczyć tak jak w Rzymie rok temu, gdzie zremisował. Tego oczekuje Fragomeni, ale nasz plan go zaskoczy – mówił trener Fiodor Łapin.
Plan zaskoczył chyba wszystkich. Ci, którzy liczyli, że „Diablo” ruszy z furią od pierwszego gongu, byli zawiedzeni, że wybrał wariant defensywny. On sam mówi, że nie był pewien, czy prawa pięść rozbita na ostatnim treningu wytrzyma trudy walki.
– Ciosami się wygrywa, nie samym chodzeniem – zwróci mu po kilku rundach uwagę Łapin, ale następnego dnia w rozmowie z „Rz” zapewni, że nie miał powodów do niepokoju.