Wygląda na to, że długo oczekiwane odbicie reprezentantów Polski od dna Pucharu Świata jednak nastąpi w Klingenthal. Na dużej skoczni Vogtland Arena mogły się podobać wszystkie skoki Kubackiego, dwa Andrzeja Stękały, po jednym Macieja Kota i Piotra Żyły. Paweł Wąsek testował nowe narty, więc pierwszy trening poszedł na stracenie, ale potem najmłodszy skoczek w kadrze też zaczął zaprzyjaźniać się ze skocznią.
Skocznia w Klingenthal jest dość duża, raczej wrażliwa na wiatr, więc niekiedy trzeba tam mieć odrobinę szczęścia, ale bez przesady, nie wszystkie udane polskie skoki w piątek wynikały z przychylności aury. Przede wszystkim wreszcie oglądaliśmy energię podczas większości prób, także stabilność i coraz większe odległości.
Te pochwały głównie tyczą Dawida Kubackiego, który nawet jeśli nie trafiał idealnie w próg, to i tak za każdym razem lądował pod granicą 140 m, co na niemieckiej skoczni jest osiągnięciem godnym pochwały. Rekord obiektu Michaela Uhrmanna to 146,5 m. W kwalifikacjach Kubacki skoczył 137,5 m z umiarkowanym wiatrem pod narty, piąte miejsce to jest już wynik na miarę oczekiwań.
Czytaj więcej
Włoszka Sofia Goggia zwyciężyła w pierwszym tej zimy pucharowym supergigancie w St. Moritz. Polka Maryna Gąsienica-Daniel była 22. i zdobyła kolejne punkty PŚ.
Piotr Żyła w treningach może nie błyszczał, ale skok kwalifikacyjny dał mu 14. pozycję, także najlepszą w tym sezonie. Andrzej Stękała nieco odwrócił kolejność – treningi obiecywały więcej, niż dały kwalifikacje, lecz i tak wyszło na to, że na powrót do skakania w Pucharze Świata skoczek zasłużył.