W światku alpejskim Sofia Goggia to ważna postać, nie tylko dlatego, że w piątek odniosła 23 zwycięstwo w Pucharze Świata. Nikt nie zapomniał, że rok temu na tej samej trasie w St. Moritz była w skróconym biegi zjazdowym druga, choć na jednej z bramek pechowo złamała dwa palce lewej dłoni, że tego samego dnia wieczorem poleciała do Mediolanu, zoperowała dłoń, wróciła w sobotni ranek na trasę w Szwajcarii i wygrała drugi bieg zjazdowy, mając lewą rękę przytwierdzoną taśmą klejącą na sztywno do kijka.
Czytaj więcej
Konkursy w Lillehammer były kolejnym dowodem na kryzys polskich skoków narciarskich. Kibice, w poszukiwaniu pozytywnych emocji, powinni dziś raczej patrzeć w kierunku innych zimowych aren.
Nie tylko włoscy kibice za te i inne wyczyny ją kochają, więc, gdy wróciła tej zimy i wygrała pierwszy tej zimy super-G, to radość była powszechna, tym bardziej, że zwycięstwo było imponujące – najbliższa rywalka Cornelia Huetter z Austrii straciła prawię sekundę, a trzecia Lara Gut-Behrami już ponad sekundę.
Za plecami Sofii Goggii wiele się dzieje
Puchar Świata w konkurencjach szybkościowych, po licznych odwołaniach wyścigów wreszcie się rozpoczął. Sukces Goggi przypomniał, że ambitna alpejka nie jest wyłącznie mistrzynią zjazdu (na 23 wygrane, sześć odniosła w super-G). Za plecami pani Sofii też dzieje się niemało – Gut-Behrami i Mikaela Shiffrin – trzecia i pierwsza alpejka w klasyfikacji generalnej PŚ też były obecne i też zbierają punkty. Sławna Amerykanka była na mecie czwarta, zatem i w tej konkurencji wiele nie straci.
Swoje zrobiła też najlepsza polska alpejka Maryna Gąsienica-Daniel. Chociaż nie jest klasyfikowana wśród specjalistek od supergiganta, to startując odległym numerem startowym zajęła 22. miejsce, co oznaczało dziewięć punktów PŚ i miłą świadomość, że w tej specjalności też może coś pokazać.