Będzie po konkursie indywidualnym na dużej skoczni kilka mocnych wspomnień – z jednej strony walka o złoto Lindvika z Ryoyu Kobayashim na poziomie przekraczającym możliwości pozostałych rywali, z drugiej udany atak po brąz lidera PŚ Niemca Karla Geigera w kombinezonie, którego szerokie fałdy zbulwersowały niemało osób.
Polscy kibice zapamiętają przede wszystkim łzy Kamila Stocha i poruszające słowa o rozdartym sercu. Piąty medal olimpijski wybitnego polskiego skoczka był rzeczywiście blisko, w późniejszych emocjach mistrza z Soczi i Pjongczangu było tyle autentycznego sportowego bólu, że trudno o brak empatii: – Chciałem tak bardzo, poświęciłem tak wiele dla osiągnięcia celu, ale nie mogłem dać z siebie więcej – mówił Stoch.
Marius majsterkowicz
Lindvik zdobył w debiucie olimpijskim złoto dzięki wyjątkowej mobilizacji w decydującym skoku (miał trochę ponad 2 punkty straty do Japończyka po pierwszej serii). Wyszło wspaniale, nowy mistrz ma tylko 23 lata, ale zwycięzcę największych konkursów widziano w nim od dawna, właściwie od chwili, gdy został mistrzem świata juniorów w 2018 roku.
W Pucharze Świata potwierdzał talent (sześć zwycięstw, dwa w Zakopanem), w Turnieju Czterech Skoczni także – już w edycji 2019/2020 był drugi za Dawidem Kubackim, powtórzył ten sukces tej zimy. W Zhangjiakou najpierw zostawał mistrzem treningów i kwalifikacji, ale w końcu zrobił swoje także w rywalizacji medalowej.
Czytaj więcej
Nie milkną echa udanego dla reprezentacji Polski konkursu na normalnej skoczni na igrzyskach w Pe...