Aktualizacja: 04.11.2024 12:26 Publikacja: 26.04.2023 22:51
Zawodnicy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z Asseco Resovii Rzeszów podczas trzeciego meczu półfinałowego Ekstraklasy siatkarzy
Foto: PAP/Krzysztof Świderski
Skład finalistów przed rokiem był taki sam i wtedy po czterech zaciętych spotkaniach lepsza okazała się drużyna z Kędzierzyna-Koźla. Teraz będzie miała szansę, żeby powtórzyć ten sukces. W półfinałach pokazała moc wygrywając w trzech meczach z najlepszą po rundzie zasadniczej Asseco Resovią.
Ostatnie spotkanie, w hali w Kędzierzynie-Koźlu, było niezwykle zacięte i trwało aż pięć setów. Zaczęło się od mocnych ataków i prowadzenia gospodarzy 8:4, którzy ostatecznie wygrali tę partię 25:19. W zespole ZAKSY świetnie grał Bartosz Bednorz, który do mistrzów Polski dołączył w trakcie sezonu i szybko stał się jednym z filarów drużyny. Po drugiej stronie siatki odpowiadał mu Maciej Muzaj, który w całym spotkaniu zdobył aż 27 punktów. Atakujący Asseco Resovii nie znalazł się w szerokiej kadrze ogłoszonej w środę przez Nikolę Grbicia i grał tak, jakby chciał udowodnić, że selekcjoner się pomylił. Pomagał mu również przyjmujący Torey DeFalco, jednak dwie strzelby nie wystarczyły na mistrzów Polski, u których ciężar gry rozkładał się na większą liczbę zawodników. Tym bardziej, że Muzaj nie zawsze dobrze wykorzystywał swoją energię. W czwartej partii dostał za krzyki czerwoną kartkę. Dobra gra rzeszowian wystarczyła tylko na doprowadzenie do piątego seta. Ostatecznie, po tie breaku wygrała ZAKSA, a mecz zakończył się autowym atakiem Muzaja.
Każdy ma swoje ambicje i trzeba to wszystko pogodzić, a my przez kilka lat, będąc ze sobą w grupie, mieliśmy naprawdę bardzo mało problemów, które musieliśmy w swoim gronie rozwiązać - mówi "Rzeczpospolitej" Marcin Janusz, siatkarz reprezentacji Polski, wicemistrz olimpijski z Paryża.
Eksperci od handlu wskazują, że coraz popularniejszy wśród konsumentów w Polsce staje się trend kupowania z odroczonymi płatnościami.
Wielu zawodników i pracowników klubu było na wałach i pomagało ratować miasto. Jestem z nich dumny – mówi „Rz” Robert Prygiel, prezes siatkarskiego klubu PSG Stal Nysa.
Startuje sezon, który może być w PlusLidze najciekawszym od lat. Wyraźnego faworyta rozgrywek nie widać, a degradacja czeka aż trzy drużyny.
To było bardzo ciekawe lato na rynku transferowym. Do PlusLigi trafiły wielkie gwiazdy, a zbroił się każdy, bo w tym sezonie spadają aż trzy zespoły.
Mobilna Sieć T-Mobile w Polsce w 2024 roku została uznana za najlepszą pod względem prędkości i niezawodności przez międzynarodową firmę Ookla.
Polscy siatkarze w finale olimpijskim przegrali z Francuzami, którzy zorganizowali sobie w kraju królestwo sportów zespołowych. Zagraliśmy dobry mecz, ale rywale - wielki. Srebro to dla naszej reprezentacji największy sukces od złota w Montrealu.
Każdy ma swoje ambicje i trzeba to wszystko pogodzić, a my przez kilka lat, będąc ze sobą w grupie, mieliśmy naprawdę bardzo mało problemów, które musieliśmy w swoim gronie rozwiązać - mówi "Rzeczpospolitej" Marcin Janusz, siatkarz reprezentacji Polski, wicemistrz olimpijski z Paryża.
Wielu zawodników i pracowników klubu było na wałach i pomagało ratować miasto. Jestem z nich dumny – mówi „Rz” Robert Prygiel, prezes siatkarskiego klubu PSG Stal Nysa.
Startuje sezon, który może być w PlusLidze najciekawszym od lat. Wyraźnego faworyta rozgrywek nie widać, a degradacja czeka aż trzy drużyny.
To było bardzo ciekawe lato na rynku transferowym. Do PlusLigi trafiły wielkie gwiazdy, a zbroił się każdy, bo w tym sezonie spadają aż trzy zespoły.
Polscy siatkarze w finale olimpijskim przegrali z Francuzami, którzy zorganizowali sobie w kraju królestwo sportów zespołowych. Zagraliśmy dobry mecz, ale rywale - wielki. Srebro to dla naszej reprezentacji największy sukces od złota w Montrealu.
Polscy siatkarze wygrali z Amerykanami 25:23, 25:27, 14:25, 25:23, 15:13 mecz w którym było wszystko, i zagrają o olimpijskie złoto.
Amerykanki skakały wyżej, atakowały mocniej i wygrały z Polkami 25:22, 25:14, 25:20 w olimpijskim ćwierćfinale. Stefano Lavarini przekonał nasze siatkarki, że warto marzyć, ale sen o medalu igrzysk w Paryżu się nie spełni.
Polacy wygrali ze Słoweńcami i po 44 latach znów zagrają w olimpijskim półfinale, ale wiedzą, że to dla nich dopiero początek drogi. Niczego jeszcze w Paryżu nie zdobyli.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas