Głównym rywalem Świderskiego w walce o fotel prezesa miał być europarlamentarzysta i członek władz Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki, ale tuż przed rozpoczęciem zjazdu delegatów przekazał informację o rezygnacji z wyborczego wyścigu. Podobno decyzję podjął rano, nocą długo ważył argumenty, czyli liczył szable.
– Uznałem, że trzeba pokazać: „Gramy w jednej drużynie" – wyjaśnia w rozmowie z „Rz". – Miałem szanse na zwycięstwo. Moim zdaniem sytuacja wśród delegatów była pół na pół i konfrontacja, do której na pewno doszłoby podczas wyborów, wykopałaby takie rowy, które później trudno byłoby zasypać. To nie posłużyłoby polskiej siatkówce.