Rzeczywiście się udzielam. Kiedy spotkałem się z prezesem Piotrem Gackiem, jeszcze przed ogłoszeniem decyzji o związaniu się z Onico, i wziąłem telefon do ręki, powiedział: „Trenerze, tylko proszę niczego nie wrzucać do sieci". Musiałem go uspokajać. Lubię to, bo dzięki mediom społecznościowym jestem blisko ludzi. Wydaje mi się, że używam Twittera we właściwy sposób, piszę tylko o siatkówce. Lubię obserwować innych trenerów, sportowców. To bardzo interesujące podglądać, co oni myślą.
Gacek, przedstawiając pana, powiedział, że drużyna potrzebowała nowego lidera.
To nie zadziała w sposób automatyczny, że teraz wszyscy pójdą za mną. Muszę pomagać ludziom wokół mnie stawać się lepszymi. Będę miał dwóch asystentów. Może ludzie w Polsce nie są do tego przyzwyczajeni, ale lubię mieć wewnątrz sztabu różne opinie. Mam swój styl, przy ławce rezerwowych jestem energetyczny, nie stoję z założonymi rękami. Zawsze chcę wydrzeć zwycięstwo i próbuję to przekazać zawodnikom. Każdy pracuje inaczej i nie ma jednego, uniwersalnego sposobu. Vital Heynen ma podobny styl, ale John Speraw stoi czasem jak posąg, a przecież jest wybitnym szkoleniowcem. Julio Velasco zasadniczo zachowuje się spokojnie, ale przeciwko Polsce w czasie mistrzostw świata szalał. Mam swój system pracy, metody, w które wierzę. Wiem, że czasem nie jest ze mną łatwo, ale jednocześnie stawiam na porozumienie, rozmowę, dobre emocje. Myślę, że tak samo będzie w Warszawie, zwłaszcza że będę pracował z wieloma zawodnikami, których znam.
Już kilka tygodni temu klub ogłosił pierwsze decyzje transferowe, kto odchodzi, a kto przychodzi? To były już pana sugestie?
Tak, dużo na ten temat rozmawialiśmy. Priorytetem było pozyskanie Polaka na pozycję środkowego bloku, bo zgodnie z przepisami może być na boisku maksymalnie trzech obcokrajowców. Dzięki temu mielibyśmy więcej swobody na innych pozycjach. Graham Vigrass jest świetny i nie chciałbym go oddawać, ale miałem szansę ściągnąć Piotra Nowakowskiego, którego trenowałem przez ostatnie dwa lata. Przekonałem go do przeprowadzki do Warszawy. To niesamowity zawodnik, na pewno się nie osłabiliśmy. Po tym transferze mieliśmy w składzie miejsce dla Kevina Tillie. To nie były długie negocjacje, rozmawiałem z nim osobiście, bo mieszkam niedaleko Modeny. Opisałem mu nasze plany. On doskonale się uzupełnia z Kwolkiem i Łukasikiem, dodaje nam doświadczenia.
Mam wrażenie, że jest sprawniejszy i bardziej elastyczny niż choćby Łukasik.