Jeśli o tytuł najlepszej klubowej drużyny na świecie można rywalizować w piłce nożnej i siatkówce, to można i w piłce ręcznej. Tylko że w tej ostatniej dyscyplinie dysproporcja między Starym Kontynentem a resztą świata jest chyba największa.
W futbolu nie można być pewnym, że zwycięzca Ligi Mistrzów pokona najlepszą ekipę z Ameryki Południowej, a od kiedy na szalone zakupy ruszyli Saudyjczycy, to i w Azji wyrósł jeszcze groźny konkurent. W siatkówce zawsze niebezpieczni są Brazylijczycy, przyzwoity poziom prezentują drużyny z Iranu, a i do ligi japońskiej co jakiś czas wybierają się gwiazdy światowego formatu, choćby kapitanowie reprezentacji Polski Michał Kubiak i Bartosz Kurek.
Czytaj więcej
Były selekcjoner reprezentacji Polski w piłce ręcznej Patryk Rombel zmienił wizerunek i znalazł nową pracę. Teraz ma zażegnać kryzys w Enerdze Wybrzeżu Gdańsk.
Władze światowej siatkówki same postanowiły jednak wypaczyć sens tej imprezy. Przez ostatnie lata organizowali ją Brazylijczycy, teraz pałeczkę przejmują Indie. Polskie kluby nie wybierają się w trakcie sezonu na drugi koniec globu, bo siatkarze i tak mają dużo latania po świecie, więc w tegorocznej edycji zabraknie finalistów Ligi Mistrzów ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskiego Węgla.
W piłce ręcznej Europa nie ma żadnej konkurencji. Tutaj grają najlepsi zawodnicy i płaci się najwięcej. Nie bez powodu mistrzostwa Europy uważane są za trudniejszy turniej niż mistrzostwa świata. Tak samo było i w imprezie rozgrywanej w Arabii Saudyjskiej. Faworytami były dwa niemieckie zespoły, SC Magdeburg i Fuechse Berlin, oraz Barcelona i Industria Kielce, które w komplecie zameldowały się w strefie medalowej.